Usiadłem dzisiaj do komputera z bardzo silnym postanowieniem, że coś napiszę, bo znowu czuję, że sprawiam zawód czytelniczkom i czytelnikom mego bloga. Antrakty w zapiskach robią się coraz dłuższe i nie wiadomo dlaczego. Mnie samego denerwuje, jak zaglądam na czyjś blog, do lektury którego jestem przyzwyczajony, a tam wciąż natrafiam na tę samą notatkę. A co jest najważniejsze w wirtualnym świecie: aktualizacja. Musi być ciągle coś nowego.
Mógłbym przecież napisać o tylu przedstawieniach, które widziałem np. o najnowszej premierze w Teatrze Narodowym albo o Jakubie S. Moniki S. Albo o Panu Tadeuszu bez Inwokacji w Starym Teatrze. O nowej Ifigenii Gardzienic z obrazami walk ulicznych 11 XI. Odsiedziałem też swoje na Opowieściach afrykańskich. Ile wrażeń dostarczył mi jubileusz Daniela Olbrychskiego w Teatrze 6. Piętro. A jeszcze Moralność pani Dulskiej we Współczesnym i Nosferatu Jarzyny.
Myślałem zatem, że dzisiaj już na pewno pokręcę te loki na łysinie. Ale tylko duch okazał się ochoczy. Tak długo wgapiałem się w ekran komputera aż w końcu zgasł uśpiony.
Ale jutro na pewno znowu nabiorę ochoty do pisania.
Szanowny Panie Wojtku, czekamy z niecierpliwością i zrozumieniem na wielki powrót Ochoty (niekoniecznie chodzi o tą na Reja, choć to też by źle nie było :)
Pięknie dziękuję. Ochota jest, musi być jeszcze wola. Ale też będzie. Pozdrawiam świątecznie.
Wredne to, ale miło wiedzieć, że nie tylko ja mam takie problemy.Serdeczności,
Jutro już było a kobyłka nadal u płota. Przechwalono Pana i posadzono na laurach. Sam się w biję w klatę. Ostatnie kawałki były niemrawe. Lepiej milczeć i powoli sił nabierać. I się nie tłumaczyć ani obiecywać. A potem z grubej rury. Ja mam czas, ja poczekam.
Krytykę przyjmuję z pokorą. Dziękuję za cierpliwość.
A ja życzę Panu Dobrego Roku, nieustającej Ochoty i niegasnącego Ducha !
Pięknie dziękuję i odwzajemniam życzenia z całą serdecznością.