Boski romans

Dawno nie byłem w Koneserze na Pradze, a wczoraj zawitałem pierwszy raz, odkąd zadomowił się tam Teatr Konsekwentny. Nie wiem, jakie będą perspektywy tego miejsca, ale na razie budzi sympatię już od pierwszego wejrzenia. Zawsze marzyłem o tym, żeby w teatrze można było siedzieć na leżakach, które dają o wiele większą wygodę niż zwykłe fotele teatralne i pozwoliłyby z pewnością znieść największe trudy obserwowania scenicznych zmagań. W Koneserze leżaki na razie ustawiono przy wejściu do teatru i obok dobrze zaopatrzonego baru, co i tak stwarza przychylną atmosferę zwłaszcza w ciepły, letni wieczór. Miałbym dla gospodarzy teatru taką sugestię, by po zakończeniu wakacyjnego sezonu wprowadzili leżaki na widownię.

Tymczasem w podziemiach dawnej fabryki wódek obejrzałem sztukę Michała Walczaka pt. Boski romans w reżyserii autora. Rzecz się ogląda bez bólu nawet na mniej wygodnych siedziskach, gdyż jest komedią czy może bardziej groteską nakłuwającą rozmaite współczesne fiksacje. Oto główny bohater – czterdziestoletni copywriter, Bogumił, dość typowy leming, by użyć modnego ostatnio określenia – odnosi sukces dzięki wykorzystaniu w sloganach  reklamowych banku religijnych symboli. Jego ustabilizowane życie ateisty przewraca się, gdy napotyka katechetkę, z którą początkowy konflikt przeradza się w tytułowy romans. Sztuka reklamuje się jako „katolicka komedia romantyczna”, w czym jest oczywiście wiele przewrotności. Bo nie jest to bynajmniej spektakl dla Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej, choć nie daje też powodu, by recenzentka Naszego Dziennika wszczynała rutynowe swoje pomstowania. Walczak jest bystrym obserwatorem rzeczywistości, widzi śmieszność rozmaitych postaw, nie oszczędza nikogo, a zdaje się, że w tej satyrze chce też zawrzeć głębsze znaczenie, pytając o to, w co jego bohaterowie najbardziej chcą wierzyć? I czego tak naprawdę potrzebują?

Kupiłbym najnowszy owoc talentu Michała Walczaka, gdyby nie jedna wątpliwość ogólniejszej natury. Otóż śledzę twórczość autora Boskiego romansu z uwagą od początku (bodaj pierwszy raz zetknąłem się z jego tekstem jako juror konkursu dla młodocianych dramaturgów organizowanego przez Dom Kultury przy ul. Oleandrów; Michał jeszcze nawet nie był wtedy studentem Szkoły Teatralnej). I pamiętam jego debiutanckie sztuki, które zwiastowały niezwykłą inwencję dramaturgiczną, wyobraźnię, która wydawało się, że może silnie zainspirować teatr. Przecież to po Podróży do wnętrza pokoju porównywano Walczaka do Różewicza. Walczak w kolejnych tekstach konsekwentnie buduje portret własny swojego pokolenia. Ale w twórcy Podróży… czy Piaskownicy można było zobaczyć również poetę sceny. W Boskim romansie bardziej widzę zręcznego autora tekstów bliskich jednak kabaretowym skeczom. Pytanie do Michała: czy jego świata nie da się już inaczej opisać?

1 097 odwiedzin

3 Comments

  1. Sztuki nie znam, w nowym Koneserze nie byłem, ale dedykuję Ci anegdotę o tym, jak Hanuszkiewicz inscenizował „Jezioro Bodeńskie” z aktorami w łóżkach i pewnego razu Machalica się zdrzemnął a Łapicki nie mógł się go dobudzić albo odwrotnie. Byłem przy tym ale nie po to by pamiętać. Zmierzam do stwierdzenia, że są granice zaspakajania zapotrzebowania widowni, które nazywają się: komercja. Gdzie nie spojrzę – leżaki, i to jest jakaś koncepcja (ciepła woda i grill), ale nie jestem pewien czy nasze dzieci nam podziękują za plażę, gdy przyjdzie płacić rachunki…Na konferencji w AT po kuriozalnym wystąpieniu Krysi Duniec opowiadającej bajki, że Pina Bausch ma kontynuatorów w młodym polskim teatrze, wstałem i powiedziałem, że to nieprawda, bo u niej się pracowało (etos protestancki). Domyślasz się dlaczego zwróciłem na to uwagę? Ale partii to proponującej wzrasta…

    Reply

    • Ty to potrafisz z niewinnego żartu wyciągnąć wnioski. Będę o nich pamiętał, ilekroć najdzie mnie chęć ułożenia się na kawałku płótna z drewnem.

      Reply

      • byle to nie była tratwa! Bo wtedy – jak śpiewał Kaczmarski – „budujcie arkę przed potopem… krzyczy ten, co się przedtem śmiał…” Itp.

        Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.