Allen w Rzymie

Pewnie nie jest szczytem wyrafinowania gustu zamiłowanie do filmów Woody Allena. Mam zresztą wrażenie, że ostatnio do dobrego tonu należy wykrzywianie się na dźwięk nazwiska reżysera. Czytam recenzje z Zakochanych w Rzymie i w większości te same marudzenia: że kolejny turystyczny film Allena, pocztówka, powtórka z rozrywki, ale nie taka dobra, jak… i tu padają tytuły wcześniejszych filmów.

Może recenzenci mają rację, ale co z tego, skoro Zakochani i tak mi się spodobali. Jestem skłonny zgodzić się z Vargą, który twierdzi, że zły film Allena i tak jest dobry. A pretensje o powtarzanie się? Czy one mają sens w przypadku reżysera, który zrobił ponad 40 filmów i które tak naprawdę są wciąż tym samym filmem? Są tacy artyści, od których w pewnym momencie już nie oczekujemy zaskakiwania nowościami, wprost przeciwnie: chcemy właśnie wciąż tego samego. Jest tylko jeden warunek: muszą mieć styl – niepowtarzalny i nieodmiennie pociągający.

W Zakochanych w Rzymie zatem ponownie obcujemy ze stylem Woody’ego Allena i to daje wystarczająco dużą przyjemność. Może w moim odbiorze tego filmu zagrały również włoskie sentymenty. Bohaterowie częściowo mówią po włosku i brzmienie tego języka tworzy klimat obrazu i dodaje humoru (zwłaszcza w wątku z Roberto Benigninim; czy w innym języku historia urzędnika, który niespodziewanie stał się telewizyjnym celebrytą wypadłaby równie rozkosznie kretyńsko?). W Zakochanych… Allen nie mógł użyć w ścieżce dźwiękowej swoich ulubionych kawałków starego jazzu. Ale rozbrzmiewają włoskie melodie i arie operowe, co sprawia, że filmu też się przyjemnie słucha. Jakim cudem wybrał jako motyw przewodni przeróbkę starego przeboju niejakiego El Pasadora, czyli Paolo Zavallone Amada mia, amore mio? Ta piosenka gdzieś zaległa w głębinach pamięci mojego dzieciństwa, bo była popularna w latach 70. W oryginale brzmiała tak:

http://youtu.be/WdimwOvl_Sc
 

844 odwiedzin

2 Comments

  1. właśnie wróciłem z kina i jestem zachwycony! Co za urocza historia. I z dobrą energią, co się już w sztuce prawie nie zdarza. Recenzji nie czytałem, choć w mediach jakieś głupstwa mi się obiły: „że o niczym”.A ja widziałem, że o naturze człowieka… I w ten sposób „taki sam” (o tym samym). Genialny pomysł komercyjny (jeśli to prawda), że miasta mogą sobie u niego zamówić produkcję. Jak to porównać z naszymi promocjami – ręce opadają – nie ta kultura. A tu właśnie kultura (język), smakuje, prawie pachnie i znaczy. Starszy pan baardzo inteligentny.

    Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.