Dorota

Ogłoszono listę osób, które zgłosiły się do konkursu na dyrektora Instytutu Teatralnego. W komentarzach pojawiła się opinia, że wybory, jak się okazało, nie wzbudziły wielkiego zainteresowania. Można by nawet ten fakt uznać za pewnego rodzaju sukces odchodzącej dyrekcji, że nawet jej mniej lub bardziej jawni oponenci nie odważyli się na przedstawienie własnego programu działalności IT i poddanie rywalizacji. Nie wiem co prawda, czy o takim a nie innym odzewie nie zadecydowały warunki konkursu przedstawione przez organizatora. Nie mam na to dowodów, jedynie przypuszczenie, że Ministerstwo Kultury nie planowało tak naprawdę tej formy powołania nowej dyrekcji Instytutu. Bo jaki konkurs powinien mieć przebieg, by sprawa wyglądała poważnie?
Wiadomo było, że w tym roku kończy się kadencja Macieja Nowaka. W początkach 2013 roku musiałyby się odbyć konsultacje, czy umowę Nowakowi należy przedłużyć, czy nie. Jeśli ich wynik byłby dla obecnego dyrektora niekorzystny, to pewnie gdzieś w połowie roku z Ministerstwa powinna wyjść zapowiedź o zamiarze zorganizowania konkursu, co byłoby wydarzeniem szczególnej rangi ze względu na precedensowy w przypadku IT charakter tego faktu. W związku z tym trzeba było dać więcej czasu na zgłaszanie się kandydatów (jeden miesiąc to rekordowo krótko).  Pozwoliłoby to przede wszystkim na środowiskowe dyskusje o przyszłości Instytutu, lepsze przygotowanie się potencjalnych kandydatów. We wrześniu konkurs mógłby być rozstrzygnięty tak, aby zwycięzca w ostatnim kwartale roku został już wprowadzony w prace IT. Czy ta procedura dałaby większe szanse merytorycznej rywalizacji? – myślę, że tak. Ale pomysł konkursu zrodził się pewnie w ostatniej chwili i stało się, jak się stało.
Jakkolwiek by jednak oceniać jego przebieg, wśród ogłoszonych kandydatów jest jedna osoba, której – nie będę tego ukrywał – kibicuję, ponieważ wydaje mi się w pełni kompetentna, by objąć stanowisko dyrektora Instytutu Teatralnego. Zaznaczam, że nie znam złożonego przez nią programu, tak jak i pozostałych chętnych, ale przy wyborze zapewne będą decydować również inne względy, a w tej materii mogę się wypowiedzieć.
Dlaczego nowym dyrektorem IT powinna zostać Dorota Buchwald? Jest bardzo dużo okoliczności przemawiających za tą kandydaturą i właściwie trudno znaleźć – ja nie potrafię – negatywów. Dorota ma ogromne zasługi dla dotychczasowej działalności Instytutu. Gwarantuje, że to, co było najlepsze w jego pracach, nie zostanie zaprzepaszczone. Trzeba pamiętać, że Dorota niezwykle zaangażowała się w powstanie placówki, choć inicjatywę tę przyjmowano w środowisku z oporami. Instytut, jak wiadomo, zrodził się z kryzysu, jaki dotknął Dział Dokumentacji ZASP, którym Dorota kierowała po śmierci Barbary Krasnodębskiej. Teraz mała dygresja: wciąż mam w oczach widok pokoju na I piętrze w siedzibie ZASP w al. Ujazdowskich, gdzie Dział się mieścił. Przez parę dobrych lat, tydzień w tydzień, chodziłem czytać tam wycinki. Basia była kimś więcej niż szefową archiwum. Ona była gospodynią salonu, w którym stali bywalcy mogli czuć się szczególnie wyróżnieni. Ten wielki pokój, wypełniony po sufit regałami z teczkami i kopertami, był domem Basi. A pracownice Działu Dokumentacji tworzyły jej rodzinę. Nie wiem, czy była szczęśliwa w życiu, ale bez tego miejsca, tych ludzi i tej pracy na pewno byłaby nieszczęśliwa. Naprzeciwko Basi siedziała Dorota. Jestem pewien, że od swojej kierowniczki, opiekunki, przyjaciółki bardzo wiele się nauczyła. Dorota jako absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze miała świetnych nauczycieli. Prof. Raszewski, Marta Fik, Stefan Meller, Jerzy Koenig i wszyscy pozostali mogliby z satysfakcją na nią patrzeć. Ale Basia Krasnodębska szczególnie by się cieszyła widząc, jak jej mrówcza praca dzięki wysiłkom Doroty nie została stracona, a nawet więcej – rozwinęła się w nowoczesne archiwum, którego inne środowiska artystyczne mogą pozazdrościć.
Trudno mi tutaj zliczyć wydawnicze inicjatywy, w które Dorota była zaangażowana. Choćby fantastyczny album Juka Kowarskiego, który ostatnio został opublikowany (wraz ze świetną rozmową, którą ze scenografem przeprowadziła). A czyją robotą są „roczniki statystyczne”, które IT wydaje? (Pełen dla nich uznania jestem w stanie nawet wybaczyć, że pominięto w najnowszym wydaniu informacje o premierach TVP Kultura.)
Piszę dla Doroty laurkę? Oczywiście tak! A dlaczego nie docenić wartości kogoś, kto na to zasługuje? Naszym okropnym nawykiem stało się dokopywanie bliźniemu bez względu na osiągnięcia. Bo oczywiście w szambie nikt się nie wyróżnia.
Słyszę obawy, czy Dorota, gdyby została dyrektorką Instytutu, będzie umiała tak go promować, jak jej poprzednik? Zapewne nie będzie robić tylu szumu wokół siebie. Nie sądzę, żeby się ukazywały poczytne pisma z jej zdjęciami na okładce (choć kto wie?). Ale jestem całkowicie spokojny, że Instytut zyska dobrą gospodynię, która zadba o to miejsce tak, jak dba o swoją rodzinę. Dorota potrafi znakomicie gotować, choć może nie umie o tym barwnie opowiadać. Ale co jest ważniejsze?
I jeszcze jedno: Dorota jest osobą niezwykle prawą. Wielokrotnie się o tym przekonałem. Ostatnio choćby, gdy razem – również z Maćkiem Nowakiem – uczestniczyliśmy w radiowej dyskusji na temat IT i Dorota była najlepszą bronią Nowaka. Musiałem przed nią ustąpić, choć wydawało mi się, że mam rację. Dorota ma powierzchowność cudownej, empatycznej kobiety, ale kryje się za nią silny charakter, który nie musi się objawiać waleniem pięścią w stół. Więc nie zdziwiłbym się, gdyby poczuli się zawiedzeni wszyscy ci, którzy wietrzą ubicie swoich interesów, jeśli nasza Dorotka zostanie szefową IT. Jednocześnie nie widzę innej osoby, którą zaakceptowaliby na tym stanowisku ci, którzy kochają Nowaka i ci, którzy uważali jak ja, że nie był dobrym dyrektorem.
Życzę jej zwycięstwa w konkursie. Wykazała przystępując do niego odwagę i odpowiedzialność, choć pewnie decyzja nie przyszła łatwo. Oczywiście trzeba uczciwie sprawdzić innych konkurentów. Ale coś mi się wydaje, że ich szanse są nie większe niż były naszej reprezentacji na awans na Mundial.

1 283 odwiedzin

3 Comments

  1. A ja szczególnie cenię tych krytyków, którzy krytykują tylko pod imieniem i nazwiskiem. To są najodważniejsi błędni rycerze a nawet obłędni polisz soldiers. Kamikadze, Drużyna A, Grom to ołowiane żołnierzyki przy krajowym szwadronie imiennych krytyków. Na tym froncie nie podskoczysz. Nie, nie powalczysz, Polish soldier.

    A pani Dorotce życzę pewnego zwycięstwa. Po co ten konkurs?
    To oczywiście pytanie retoryczne.

    Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.