Staremu Piernikowi w odpowiedzi

Mój niezawodny komentator, Stary Piernik, zechciał pod ostatnim wpisem dotyczącym felietonu Jana Klaty umieścić uwagi, które wydały mi się bardzo ciekawe i dlatego upubliczniam je szerzej:
Panie Wojciechu, pan, taki, hm, bezstronny, a tu przypierdala pan Klacie jak pierwszy lepszy. Co gorsza używa pan fałszywego argumentu, że ten akurat autotematyczny felieton jest pozbawiony dowcipu. Wszystkie felietony Klaty cechował ów brak. Klata ma moralne prawo myśleć, działać i wyrażać się, by tak rzec, bezlitośnie, ponieważ i jego „nie głaskało życie po głowie”: przez pięć lat nikt go nie chciał w teatrze. Był bezrobotnym absolwentem po wyższych studiach, imającym się byle jakiej, upokarzającej pracy. Powie pan zapewne, że żadna praca nie hańbi, ja na to, że jeśli nauka idzie na marne, to to upokarza. Proszę sobie wyobrazić, że pana coś takiego spotkało po studiach na Wiedzy o Teatrze: nie chce pana żadna redakcja, nigdzie nie potrzebują pańskich recenzji, o publicystyce w telewizji nie ma pan nawet co marzyć. Jakby się pan czuł w takiej sytuacji?
Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa, w której i pan zabiera głos. Trwa nagonka na dwóch dyrektorów – Słobodzianka i Klatę – po których można się jeszcze czegoś spodziewać. Pozostawia się w spokoju innych, którzy już dali się poznać od kiepskiej strony. W jednym przypadku to zmowa milczenia na temat świętej krowy. Klata i Słobodzianek są nowymi dyrektorami jeden od pół roku, drugi od roku a już ocenia się rezultaty ich dyrekcji, a to podejście zgoła niefachowe. A że zwalniają aktorów? I że aktorzy idą z tym do sądu? I bardzo dobrze. Teatr państwowy to nie prywatny folwark, co nie znaczy, że ma nie dbać o swoje interesa.
Z księgowym pozdrowieniem
Pański, jak zwykle Stary, Piernik

Szanowny Panie
Jednak nie mogę się zgodzić z Pańskimi uwagami. Bez wstępnych duserów przechodzę do rzeczy:
1. Pominął Pan w komentarzu istotę mojego wpisu. Ja się do Klaty „przypierdalam” nie dlatego, że zwalnia aktorów. Nie wiem zresztą, o kogo konkretnie chodzi. Zareagowałem na felieton Klaty, ponieważ był napisany z pozycji dyrektora teatru z sarkazmem obwieszczającego decyzje, które zawsze są trudne, dotyczą bowiem podstawowych ludzkich spraw. Być może Klata ma rację zwalniając tego aktora, a ma do tego też prawo jako osoba odpowiedzialna za kształt artystyczny teatru. Ale jednak liczy się styl tego, co się robi. Czy wyobraża Pan sobie, że tacy dawni dyrektorzy jak Axer albo Hubner napisaliby podobny felieton o tym, że muszą wyrzucić aktora?
2. Ale jest jeszcze coś ważniejszego, co uderzyło mnie w tej sprawie. Decyzje o zwalnianiu aktorów zbiegły się z premierami Starego Teatru – Bitwą Warszawską 1920 i Być jak Steve Jobs – zrealizowanymi przez czołowych twórców, którzy deklarują, jak to się ładnie nazywa: lewicową wrażliwość. W recenzjach z tych przedstawień czytam, że są ostrą krytyką kapitalistycznej rzeczywistości, upominają się o zdobycze socjalizmu, wśród których na pierwszym miejscu jest prawo do pracy i tym samym godnego życia. Może Pan jest w stanie mi wytłumaczyć, jak pogodzić balcerowiczowski w wymowie felieton Jana Klaty z przesłaniem spektakli, które firmuje jako dyrektor Starego Teatru?
3. Pisze Pan, że „Klata ma moralne prawo myśleć, działać i wyrażać się, by tak rzec, bezlitośnie, ponieważ i jego ‘nie głaskało życie po głowie””. Wybaczy Pan, ale z opinią tą absolutnie się nie zgadzam. Sugeruje Pan, że mamy prawo do odgrywania się na innych za swoje niepowodzenia? Skoro ja byłem upokarzany, to mogę upokarzać innych? Ja wiem oczywiście, że taki mechanizm działa. Zbrodniarze często się usprawiedliwiają tym, że mamusia ich nie kochała. Czy mamy zrozumieć największego z nich, że wyrżnął pół świata, bo nie dostał się, jak tego bardzo pragnął, do Akademii Sztuk Pięknych? Rzecz jasna nie spodziewam się, żeby „moralne prawo” dyrektora Starego Teatru zaprowadziło go tak daleko.
4. Pisze Pan także: „Trwa nagonka na dwóch dyrektorów – Słobodzianka i Klatę – po których można się jeszcze czegoś spodziewać. Pozostawia się w spokoju innych, którzy już dali się poznać od kiepskiej strony”. Sugeruje Pan, że mam też w tym swój udział. Akurat do ataków na Słobodzianka się nie przyłączałem. Pierwszego półrocza dyrekcji Klaty również nie oceniam (przypomnę, że mniej więcej rok temu życzliwie komentowałem jego nominację na dyrektora Starego Teatru). Ale generalnie wyznaję zasadę, że lepiej jest krytykować tych, którzy są silni, „po których można się czegoś spodziewać”. Jeśli oprócz tego, że są ważnymi dyrektorami, są także mądrzy, to krytyka może im się na coś przydać. Miernotom nie przydaje się na nic.
Mam nadzieję, że moje wyjaśnienia ożywią nieco naszą wymianę myśli, na której w Pana przypadku nigdy nie tracę.

Pozdrawiam
Pański WM

2 451 odwiedzin

14 Comments

  1. „Przypierdala” Pan nie tylko Klacie ale i internautom, tym „niektórym” dotychczasowym i potencjalnym. Rozumiem, że jak zawsze, słusznie. Co Pan traci na wymianie myśli z tymi, którzy odważą się tu pojawić?

    Reply

    • Niestety nie rozumiem Pana komentarza. Wyczuwam jedynie podobny ton skargi, z jaką występował tutaj czasami Widz. Nie sądzę, żeby komentowanie mojego bloga było szczególnym aktem odwagi (zwłaszcza, że „niektórzy” zabezpieczają się pseudonimami). Mam nadzieję, że nikogo nie paraliżuje strach przed wymianą myśli ze mną. A kto i co na tym zyskuje – to już indywidualna sprawa, jak w każdej wymianie myśli.

      Reply

  2. Szanowny Panie Wojciechu,

    i ja bez duserów, w krótkich żołnierskich słowach. Owszem, przypierdala się pan do Klaty za jego felieton o dyrektorstwie, że w złym stylu. Że kudy mu do dobrych manier Axera czy Hubnera. A mnie bardziej niż ów felieton mierzi styl dyrektorstwa Seweryna, który zatrudnił do zwalniania aktorów chamskiego exterminatora. Pewnie myśli, że nie ubrudził sobie rączek, a ma krew na rękach. Zwalnianie aktorów podczas rozmów sezonowych należało zawsze do przykrych obowiązków dyrektora i takie były obyczaje Axera i Hubnera, który mówił, że z wiekiem coraz więcej go to kosztuje psychicznie.
    Żle pan zrozumiał moją wypowiedź o prawie moralnym Klaty, jako o prawie zemsty. Chodziło mi o to, że dostając w swoim czasie w dupę Klata nauczył się życia a oduczył postawy roszczeniowej. Dlatego nie liczy się z taką postawą u innych. Nie ma w tym odgrywania się za trudne dzieciństwo, za toksyczną mamusię czy za to, że żona uciekła aktorem z obfitą czupryną. Na studia Klata się dostał i je ukończył.
    W tym, co napisałem, nie ma żadnych ukrytych sugestii pod pana adresem. Ponieważ wypowiada się pan o nowych dyrektorach, ciekaw byłem, dlaczego, podobnie jak wielu, nie wspomniał pan o Glińskim w Powszechnym czy Domaliku w Ateneum i o Świętej Krowie w Polskim.

    Z uściskiem dłoni

    SP

    Reply

    • PS
      No, krótkie słowa to nie były. Co do Starego Teatru, odpowiedź brzmi: kapitalistyczny w formie i socjalistyczny w treści.

      Reply

      • Drogi Panie, w tej polemice przyjął Pan styl radzieckich towarzyszy: „A u was Murzynów biją”. Napisałęm akurat o Klacie, bo dał do tego pretekst. Mnie zmierziła nie sprawa zwalniania aktorów przez takich czy innych dyrektorów (choć na pewno jest to realny problem i różnie można go rozwiązywać), ale hipokryzja dyrekcji Starego Teatru. Na pytanie, jak pogodzić balcerowiczowską wymowę felietonu Klaty z socjalistycznym przesłaniem ostatnich premier Starego Teatru? – Pan odpowiedział paradoksalnie: „kapitalistyczny w formie i socjalistyczny w treści”. Na papierze brzmi zabawnie. W rzeczywistości chyba się nie sprawdza. Tym bardziej, że większość naszych teatrów jest raczej socjalistyczna w formie, a kapitalistyczna w treści. Pozdrawiam Pana serdecznie WM.

        Reply

        • Oj, Panie Wojciechu, zaparł się Pan tym razem i ani rusz dalej. A swoją drogą towarzysze radzieccy mieli rację, w Ameryce rzeczywiście bili Murzynów. Dla mnie Klata może być nawet hipokrytą, byle dobry teatr robił.

          Z uszanowaniem

          SP

          Reply

  3. Do Starego Teatru nie można się spóźniać. Trzy minuty po 19.15 i jesteś wyautowany. Piszę to z własnego doświadczenia. Mimo że informowałem, że ja z Polski dalekiej, pociągiem, w ostatniej chwili. Nic nie pomogło.

    Reply

      • Nic, o ile mi wiadomo, nic. Pierniki są dziś plastikowe.
        I nie mogą być stare. Dziś wszystko jest młode, świeże i na temat. Jak Seweryn, Gliński i Domalik z artykułem Klaty czy jego bezlitosne zachowanie z trudnym wchodzeniem w dorosłość.

        Reply

      • Też tak uważam. Plus jak skrzyżowane dwa minusy. Powinien Klata namierzać jeszcze tych, co nie wyłączyli komórek a te się w spektakl wpinają dźwiękiem rozmaitem. Szczególnie tych widzów winien piętnować,którzy rozmawiają, śpią i , nie daj Boże ,chrapią.Powinien też ryglować drzwi, by jakiemu widzowi nie przyszło na myśl wyjść przed końcem przedstawienia. Tak, by nie było nigdy nawet cienia podejrzenia, że spektakl zasługuje na klapę, klaps czy oznakę niezadowolenia. Szykuje się więc lista kreatywna karnych usunięć z teatru. Restrykcji, rygli i zapór. Też jestem za tym. Będą same plusy.

        PS A mnie tylko chodziło o przekazanie widzom informacji, by postarali się nie spóźniać, bo zawsze warto jednak zobaczyć to, po co się przyszło czy przyjechało, jak na pielgrzymkę, do świątyni sztuki. Ups, teatr to już nie świątynia, to targowisko różności próżności.

        Reply

  4. Stary piernik podsunął bardzo ciekawy temat świętych krów w teatrze. Trafiony , zatopiony.

    Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.