Klata czyli Balcerowicz w teatrze

„Przez okrągłe pół roku przyglądałem się dyrektorskim okiem obrotom ciał niebieskich – i zgodnie z poczynioną 2 stycznia obietnicą – musiałem wyciągnąć wnioski. Wszyscy dostali szansę. Nie każdy ją wykorzystał. Z paroma osobami trzeba się rozstać, dać im poszukać szansy gdzie indziej. W Polsce jest jeszcze dużo placówek artystycznych, na tyle różnorodnych, aby znaleźć coś dla siebie. Niekoniecznie w Starym Teatrze. Niekoniecznie w Krakowie. Nie tylko futbol jest okrutny. Etat – to ja. Oświadczył dwudziestokilkuletni artysta i udał się do sądu. Jego prawo. Mentalność roszczeniowa. Jest przecież od paru lat w tym teatrze, pensję regularnie pobierał‚ ‘za gotowość’, ba!, przemazywał‚ się przez scenę, zdążył‚ się przyzwyczaić do myśli, że dożywotnio. Odwyk jest bolesny.”

Tak oto w felietonie w „Tygodniku Powszechnym” dyrektor Starego Teatru w Krakowie, Jan Klata, ujawnia kulisy trudnych decyzji personalnych. Stały felietonista szacownego tygodnika musi nie mieć weny, skoro za temat kolejnego tekstu obrał swoją dyrekcyjną osobę. Od razu też stracił ostrze dowcipu, bo sarkazm władzy słabo nadaje się na felieton. Ale myślę, że ten tekst nie powinien się zmarnować. Proponowałbym, żeby Paweł Demirski umieścił go jeszcze w swojej sztuce Bitwa warszawska 1920, której premiera niedawno się odbyła w Starym Teatrze. Podobno występuje w niej postać Feliksa Dzierżyńskiego, która upomina się o zdobycze socjalizmu. Żeby w tej naszej III Rzeczypospolitej zbudowanej przez okropnych liberałów nie zapominać o godności pracownika, jego prawach, 8-godzinnym dniu pracy, związkach zawodowych etc. Felieton Klaty mógłby odczytać np. Krzysztof Globisz – bo rozumiem, że to nie jego dyrektor zwolnił. Monika Strzępka na pewno umiałaby rzecz całą na scenie ustawić i może by nawet dodała od siebie didaskalia: Klata, co ty pierdolisz?!

Ale jak mawia Wałęsa: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

.

909 odwiedzin

2 Comments

  1. Panie Wojciechu, pan, taki, hm, bezstronny, a tu przypierdala pan Klacie jak pierwszy lepszy. Co gorsza używa pan fałszywego argumentu, że ten akurat autotematyczny felieton jest pozbawiony dowcipu. Wszystkie felietony Klaty cechował ów brak. Klata ma moralne prawo myśleć, działać i wyrażać się, by tak rzec, bezlitośnie, ponieważ i jego „nie głaskało życie po głowie”: przez pięć lat nikt go nie chciał w teatrze. Był bezrobotnym absolwentem po wyższych studiach, imającym się byle jakiej, upokarzającej pracy. Powie pan zapewne, że żadna praca nie hańbi, ja na to, że jeśli nauka idzie na marne, to to upokarza. Proszę sobie wyobrazić, że pana coś takiego spotkało po studiach na Wiedzy o Teatrze: nie chce pana żadna redakcja, nigdzie nie potrzebują pańskich recenzji, o publicystyce w telewizji nie ma pan nawet co marzyć. Jakby się pan czuł w takiej sytuacji?
    Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa, w której i pan zabiera głos. Trwa nagonka na dwóch dyrektorów – Słobodzianka i Klatę – po których można się jeszcze czegoś spodziewać. Pozostawia się w spokoju innych, którzy już dali się poznać od kiepskiej strony. W jednym przypadku to zmowa milczenia na temat świętej krowy. Klata i Słobodzianek są nowymi dyrektorami jeden od pół roku, drugi od roku a już ocenia się rezultaty ich dyrekcji, a to podejście zgoła niefachowe. A że zwalniają aktorów? I że aktorzy idą z tym do sądu? I bardzo dobrze. Teatr państwowy to nie prywatny folwark, co nie znaczy, że ma nie dbać o swoje interesa.

    Z księgowym pozdrowieniem

    Pański, jak zwykle Stary, Piernik

    Reply

  2. Panie Wojciechu, pan, taki, hm, bezstronny, a tu przypierdala pan Klacie jak pierwszy lepszy. Co gorsza używa pan fałszywego argumentu, że ten akurat autotematyczny felieton jest pozbawiony dowcipu. Wszystkie felietony Klaty cechował ów brak. Klata ma moralne prawo myśleć, działać i wyrażać się, by tak rzec, bezlitośnie, ponieważ i jego „nie głaskało życie po głowie”: przez pięć lat nikt go nie chciał w teatrze. Był bezrobotnym absolwentem po wyższych studiach, imającym się byle jakiej, upokarzającej pracy. Powie pan zapewne, że żadna praca nie hańbi, ja na to, że jeśli nauka idzie na marne, to to upokarza. Proszę sobie wyobrazić, że pana coś takiego spotkało po studiach na Wiedzy o Teatrze: nie chce pana żadna redakcja, nigdzie nie potrzebują pańskich recenzji, o publicystyce w telewizji nie ma pan nawet co marzyć. Jakby się pan czuł w takiej sytuacji?
    Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa, w której i pan zabiera głos. Trwa nagonka na dwóch dyrektorów – Słobodzianka i Klatę – po których można się jeszcze czegoś spodziewać. Pozostawia się w spokoju innych, którzy już dali się poznać od kiepskiej strony. W jednym przypadku to zmowa milczenia na temat świętej krowy. Klata i Słobodzianek są nowymi dyrektorami jeden od pół roku, drugi od roku a już ocenia się rezultaty ich dyrekcji, a to podejście zgoła niefachowe. A że zwalniają aktorów? I że aktorzy idą z tym do sądu? I bardzo dobrze. Teatr państwowy to nie prywatny folwark, co nie znaczy, że ma nie dbać o swoje interesa.

    Z księgowym pozdrowieniem

    Pański, jak zwykle Stary, Piernik

    Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.