Nagroda Nike dla Marka Bieńczyka mogła zaskoczyć, choć Książka twarzy z pewnością warta jest uwagi (oczywiście szczególnie sobie cenię rozdziały poświęcone piłce nożnej). Tadeusz Nyczek, przewodniczący jury, na koniec laudacji powiedział: „W czasach znacznego niechlujstwa, powierzchowności, bylejakości i pospieszności fraza pisarska Marka Bieńczyka przypomina kwintet Schuberta słuchany późnym lipcowym popołudniem na tarasie kawiarni przy Campo de’Fiori. W ręku koniecznie kieliszek zimnego chianti.”
Ta akurat pochwała wydaje mi się kłopotliwa. Nie wiem, jak brzmi kwintet Schuberta zagrany w letniej porze na słynnym rzymskim placu. Z pewnością nie znam się tak dobrze na winach, jak laureat Nike. Ale skromna moja wiedza w tej dziedzinie podpowiada, że chianti jest winem czerwonym, a tego trunku nie pije się zimnego. Ale Tadeusza Nyczka oczywiście zaliczam do tych ludzi mądrych, z którymi czasami warto zgubić.