W „Dużym Formacie” tekst o Jurku Łukoszu i jego chorobie, która, jak napisano w notce redakcyjnej: „objawia się zanikiem pamięci krótkotrwałej. Jej przyczynami były zapewne przepracowanie oraz nadużywanie alkoholu i środków nasennych”. Ten tekst dla kogoś, kto zna Jurka jest oczywiście poruszający. Wiedziałem o jego chorobie już wcześniej, ale tylko mi o niej opowiadano, ostatni raz kontaktowałem się z Łukoszem już dobrych parę lat temu, gdy jeszcze nie dawała znaków. Autorka reportażu opisała Jurka w tym nieszczęściu.
Zacząłem się zastanawiać po przeczytaniu, czy tekst nie przekracza jednak granic intymności tego człowieka. Nie podejrzewam autorki o złe intencje, raczej okazuje ona dużą empatię dla swojego bohatera. A jednak coś mi nie daje spokoju. Jurek, jakim go znałem przed chorobą, może niezbyt dobrze, wydawał mi się osobą o wielkiej delikatności, subtelności i wrażliwości. Być może to był niestety dobry grunt do wylęgnięcia się choroby. W reportażu jego osoba została obnażona – dla postronnych ten widok pewnie budzi ciekawość, jaką zwykle wywołują w nas wariaci. Zastanawia mnie jednak, co by Jurek powiedział, gdyby to jego przyjaciel czy znajomy w podobnej sytuacji stał się tematem reportażu prasowego. Czy nie miałby tego odruchu, jaki ludzie czasami również mają, by nagiego okryć przed wzrokiem ciekawskiej gawiedzi?
W tym tekście zapewne w sposób wiarygodny ujawnione są rozmaite obsesje Jurka i te nieszczęsne zaniki pamięci, ale chyba ani razu nie pada tytuł jego prozy, dramatu czy eseju. Autorka nie zadała pisarzowi pytania o jego twórczość. Czyżby nie pamiętał również tego, co napisał? To byłoby niebywale smutne, może nawet smutniejsze od skarg, że nie uprawia seksu. Szkoda, że reportaż zredukował Jurka tylko do choroby, jak do jakiejś ludzkiej ciekawostki. A przecież warto o nim pamiętać i wiedzieć także jako o pisarzu. Choroba nie unieważniła jego sztuki.
Oczywiście można też chorobę Jurka traktować jako rodzaj „odmiennego stanu świadomości”, w którym ujawnia się jakaś skrywana o nim prawda. Tego nie potrafię zanalizować. Do tego pewnie bardziej przydatna jest literatura niż psychiatria. A ja myślę też o ludziach, którzy chcą i muszą mu pomagać w prostych życiowych sprawach. I tych, którzy tego nie potrafią. To się do literatury średnio nadaje.
Podzieliłem się wątpliwością, czy reportaż o Jurku nie przekracza granic jego intymności. Być może kieruje mną jakieś fałszywe pojęcie wstydu, które dzisiaj jest coraz częściej obalane przy takich lub innych okazjach. Krystian Lupa w ostatniej rozmowie dla Rzeczpospolitej mówi w tej materii rzecz bardzo charakterystyczną:
„Słowo ekshibicjonizm staje się anachroniczne. Dla nowych relacji ludzkich młodego pokolenia, zarówno w sferze werbalnej, jak i erotycznej, w gruncie rzeczy jest to XIX-wieczny pomysł, który ogranicza człowieka do roli pudełka do chowania tajemnic. W dawnym systemie wartości było to nazywane intymnością, ale czy na tym polega życie człowieka, żeby był zasłoną siebie samego? Kurczę! Tajemnice nas męczą i deformują. Na pewno nie dają szczęścia. Okazuje się, gdy ujawniamy sfery, które kiedyś kamuflowaliśmy – czujemy się, jakbyśmy wszyscy razem wychodzili na wspólną łąkę. Nie wydaje mi się to niemoralne ani zgubne”.
Może. Ale jak już wybiegniemy wolni od tajemnic na tę wspólną łąkę, to kupę też będziemy robili przy wszystkich?
Ma Pan absolutną rację, ekshibcjonizm własny jest nadużyciem, tak jak nadużyciem jest publiczne obnażanie cudzej nagości psychicznej osoby żyjącej. W przypadku Łukosza hiena czyli dziennikarka miała do czynienia z osobą bezbronną, która nie miała siły oprzeć się pismackiemu molestowaniu. Takich hien jest ci u nas naddatek, żeby wspomnieć tylko Agatę Tuszyńską, która wdarła się do domu tragicznej Wiery Gran. Osobiście zawsze stanowczo odmawiam rozmów z dziennikarzami, wówczas szukają oni skutecznego dojścia -bezskutecznie.Uprawianie tego zboczenia w życiu jest agresją wobec drugiej osoby. W sztuce teatru prowokowanie i żerowanie na intymności aktora nie jest akceptowane powszechnie. Maja Komorowska nie zgodziła się „sprzedać” swojej prywatności i wycofała się z Prodżektu o Simone Weil. Joanna Szczepkowska zaprotestowała spektakularnie, wskazując, że król jest nagi. Żal mi, że nie publikuje Pan swoich tekstów w prasie, choćby pod pseudonimem. Wiem, nikogo Pan nie zamordował ani nie okradł, żeby się ukrywać, ale jednak… Potrzeba takiego głosu, odważnego i o dobrych manierach. Themerson mówił, że wszystko przemija, dobre maniery pozostają.
Dziękuję za miłe słowa. Pisząc na blogu mam jednak całkowitą swobodę, którą sam sobie tylko mogę ograniczać. To też jest pewien atut. A czytać może również tylko ten, kto sam chce. Tutaj nikt do niczego nie jest zobowiązany. Pozdrawiam
To właśnie Lupa przyczynił się walnie do zastąpienia intymności w teatrze ekshibicjonizmem. Wszystko z niezrealizowanej potrzeby posiadania władzy, która w najbardziej nieznośnych okresach jego twórczości wyradza się w prorokowanie.Co do Jurka (widziałem się z nim rok temu) to dobrze opisałeś jego osobowość i jeszcze lepiej (nie czytałem) postępowanie dziennikarki. Znalazłem go promiennie uśmiechniętego, choć jego kłopoty materialne są monstrualne. Nie daje mi spokoju opinia lekarza: „chce popełnić literackie samobójstwo”… (?)ADIT: „Od kilku lat pisarz z powodu choroby jest w tragicznej sytuacji bytowej. Apelujemy do dyrektorów teatrów, reżyserów i wydawców o zwrócenie uwagi na twórczość Łukosza.Oto nr konta Moniki Muskały, jego pełnomocnika: 52 1140 2017 0000 4102 0983 3817 .Tytuł przelewu: „dla Jerzego Łukosza” albo „pomoc dla JL”.Prosimy wszystkich współczujących o pomoc finansową dla pisarza
Dzięki za informacje o numerze konta. Chociaż w taki sposób można Jurkowi pomóc.
Artykuł jest w porządku. Nie ma tam nic, co „pierniczy” tu pewien staruch. Jurek taki właśnie dzisiaj jest – a nawet ciągle prowadzi rodzaj gry, która była istotą jego twórczości. Dziennikarka nie ma obowiązku być krytykiem literackim, i to do krytyki trzeba mieć pretensję, że „była odwrócona” (Jurek w ciągu ostatnich pięciu lat miał dwie znaczące premiery całkowicie przemilczane). Ważne, że zapisał siebie (w nieskończonej powieści i „Zwarciu”): doświadczenie inteligenta, który wycofuje się ze świata w starciu z tym, co nadeszło wraz z transformacją, ze zwarciem z chamstwem nowomodnym… Dziś widzę, że wycofywał się sukcesywnie od dawna (cóż mogły te jego literackie rafinady), ale nie bez autoironii i poczucia zaniedbań własnych. Wszyscy byli odwróceni…