Jubileusz Polskiego

Byłem na jubileuszu 65-lecia Teatru Polskiego we Wrocławiu. Myślę, że ten jubileusz był potrzebny obecnej dyrekcji również po to, by już wpisać się w historię teatru. W końcu w tym roku minie 5 lat od chwili, gdy Krzysiek Mieszkowski rozpoczął swoje rządy, które oznaczały radykalną zmianę w Polskim. Z Krzysiem mam kłopot, znamy się chyba 20 lat, przy różnych okazjach się spotykaliśmy, a nawet przez jakiś czas współpracowaliśmy w TVP Kultura – na ogół różnimy się w poglądach na teatr, co nam jednak nie przeszkadza w rozmowie.  Mam dla Krzysia  sympatię, która nie zmniejsza dystansu, z jakim obserwuję jego poczynania w Teatrze Polskim. Krzysiek przyjął kontrowersyjny program, więc musi się liczyć z tym, że jego odbiór będzie spolaryzowany. Na gali jubileuszowej dopisały władze, ale nietrudno było zauważyć brak różnych luminarzy wrocławskiej kultury, którzy Mieszkowskiego nie kochają. Teatr Polski pod jego dyrekcją zwrócił się jednak w stronę innej publiczności, na niej buduje swój image. Młodzi reżyserzy, młodzi aktorzy, młodzi towarzysze broni i na czele młody duchem dyrektor ze sztandarem: „Teraz my”. Może dobrze, że walczą o swoje, w końcu taka jest naturalna kolej losu, również w teatrze. Ale mimo wszystko jakoś nie potrafię się do nich przyłączyć. Między innymi z takiego powodu: „Nie ma mistrzów. Umarli zaraz po bogu, autorze i historii”. Tak się zaczyna tekst pt. Zamiast manifestu, który otwiera dwutomowe wydawnictwo jubileuszowe. Napisała go dramaturżka Teatru Polskiego. Mniejsza o wyznania, które w nim padają, a które, jak rozumiem, wyznaczają sposób myślenia ludzi skupionych wokół teatru. „Zaczyna się nowa rzeczywistość. Ktoś próbował ją fabularyzować, ale okazało się, że ma w środku wiele zwrotów akcji, a nie da się znaleźć początku ani końca. Zagubieni mędrcy ssali palce przed snem, niczyje dzieci podkładały bomby pod wrogie piaskownice.” Czytam to i niestety odpadam. Też mam czasami ochotę podkładać bomby, ale czy trzeba o tym pisać tak grafomańskim stylem? Sorry, Krzysiek, amicus Plato, sed  magis amica veritas.

W tym wydawnictwie, wyraźnie wzorowanym na numerach Notatnika Teatralnego (swoją drogą minister Zdrojewski ogłosił na gali, że pismo będzie finansowane przez Instytut Książki i to jest dobra wiadomość, bo po 20 latach istnienia Notatnik na stabilizację zasłużył), jest wiele ciekawych materiałów, m.in. bardzo dobre rozmowy z byłymi dyrektorami Polskiego: Wekslerem i Miśkiewiczem, solidne, jak zwykle, opracowania historyczne przygotowane przez Rafała Węgrzyniaka i Jolę Kowalską. Drugi tom stanowią rozmowy z aktorami, ale zgromadzono tylko tych, którzy są w obecnym zespole. Aktorzy zasłużeni dla Polskiego w przeszłości zostali omówieni w sposób alfabetyczny w tekście Joli Kowalskiej. Paradoks jest zatem taki, że możemy poczytać wywiady z aktorami, mającymi staż dwóch-trzech sezonów, ale nie ma głosów np. Jolanty Fraszyńskiej, Jerzego Schejbala, Krzysztofa Dracza, Henryka Niebudka, Miłogosta Reczka, by tylko wspomnieć tych aktorów, którzy jeszcze nie tak dawno stanowili trzon zespołu, a dzisiaj pracują gdzie indziej. Myślę też, że wydawnictwo jubileuszowe byłoby dobrą okazją do wspomnienia Igora Przegrodzkiego, który przecież zmarł ledwie półtora roku temu. Być może redakcja Notatnika Teatralnego planuje osobny numer monograficzny (zawsze była wrażliwa na wrocławskie teatralia), ale nota o Przegrodzkim umieszczona w alfabecie Joli to chyba nader skromne oddanie hołdu legendzie Polskiego, nawet jeśli stanowi ona ciężar dla dzisiejszego zespołu.

Bardzo zabawny jest natomiast zapis dyskusji nauczycieli polonistów i młodzieży z Marią Janion po spektaklu Nie-Boskiej komedii Grzegorzewskiego w 1979 roku. Janion wygłasza płomienną obronę Grzegorzewskiego, ma sojusznika w postaci ucznia III LO we Wrocławiu Rafała Węgrzyniaka. Ale większość uczniów i nauczycieli jest zdezorientowana. Jedna z uczennic mówi: „Wersja Grzegorzewskiego była snem nie tylko na scenie, lecz także na widowni. Przyczynili się do tego sami aktorzy, którzy mówili tak cicho, że widz mógł wychwycić tylko pojedyncze słowa. Poza tym jaki to obraz rewolucji? Te mdłe, porozbierane panie, ładne i grzeczne rozmowy?” A wizytatorka z Kuratorium Oświaty stwierdza autorytatywnie: „Oceniam ten spektakl jako najgorszy w Teatrze Polskim. W teatrze, który postawił sobie zadanie kształcenia teatralnego młodzieży”.

Zdaje się, że dzisiaj młodzież lepiej rozumie przedstawienia Teatru Polskiego, może nauczyciele są nadal oporni. Ale pytanie brzmi: co zostanie w dalszej historii wrocławskiego teatru i kto z dzisiejszych jego twórców osiągnie rangę Jerzego Grzegorzewskiego?

*

Jeszcze z wydarzeń jubileuszowych:

– Krzysiek Mieszkowski znakomicie się prezentował, co nawet zrobiło wrażenie na min. Zdrojewskim;

– prezydent Dutkiewicz wygłosił chyba tylko dwa zdania, z których wynikało, że jest zły na rządowy pomysł, by wprowadzić opłaty za korzystanie z obwodnicy Wrocławia. Zadeklarował, że się zgadza na nie pod warunkiem, że zyski pójdą na Teatr Polski;

– Bogusław Danielewski, nestor Teatru Polskiego, odbierając nagrodę dyrektora zacytował Solskiego: „Panie dyrektorze, a gdzie koperta?”. Koperta była;

– odbyła się premiera nowego spektaklu Jana Klaty, ale o niej napiszę innym razem.

 

583 odwiedzin

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.