Teatr przeniósł się na czas zarazy do Internetu. Oferta jest właściwie nieprzebrana, bo to nie tylko archiwalne spektakle utrwalone w telewizji. Niektóre teatry mają tu całkiem spory dorobek, a byłby jeszcze większy, gdyby władze TVP posłuchały apelu Jacka Głomba i szerzej umożliwiły dostęp do posiadanych zasobów (Teatr Modrzejewskiej w Legnicy ma około 10 tytułów zarejestrowanych przez TVP w ciągu ostatnich 20 lat, inne sceny też się mogą pochwalić podobnymi wynikami).
Teatry umieszczają też w mediach internetowych swoje własne zapisy spektakli. To niewątpliwie służy podtrzymaniu kontaktu z publicznością, choć widać często, że te rejestracje były dokonywane przede wszystkim do użytku wewnętrznego, w celach dokumentacyjnych i pomocniczych. Ich jakość nierzadko nie jest najlepsza, szwankuje dźwięk, obraz nie daje przyjemności oglądania. Dlatego może Krystyna Janda, która pokazała w Internecie swój słynny monodram Danuta W., w jednym z wywiadów stwierdziła, że po zakończeniu pandemii profesjonalnie zarejestruje przedstawienia swojego teatru. Oby to było tylko jedyne zadanie do wykonania.
W tym czasie kwarantanny możemy również śledzić najrozmaitsze inicjatywy aktorskie, realizowane w sieci. Niektóre teatry przygotowują się do prezentacji specjalnie przygotowanych widowisk, mających dać namiastkę premier teatralnych. Doceniając te wszystkie działania wypada żywić nadzieję, że czas funkcjonowania teatru w Internecie jednak się skończy, zanim do tego się przyzwyczaimy. Wolałbym pisać o przedstawieniach oglądanych na scenie, niż na ekranie komputera.
Ale wspominam o tym wszystkim właściwie tylko po to, aby przypomnieć, że istnieje ogromna liczba przedstawień, zrealizowanych dla telewizji, które nigdy dotychczas nie miały premiery. I proszą się, żeby właśnie w tym czasie wreszcie można je zobaczyć. Chodzi o znany w środowisku cykl pn. Teatroteka, produkowany w ostatnich siedmiu latach przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Jest to projekt, który służył promocji nowej, polskiej dramaturgii i adresowany został do debiutujących w telewizji reżyserów. Kierowali nim, oprócz szefa WFDiF, dyr. Niderhausa opiekunowie artystyczni: Maciej Wojtyszko, Zenon Butkiewicz, Krzysztof Domagalik. Powstało 50 spektakli. Miałem szczęście widzieć chyba wszystkie i o żadnym nie mogę powiedzieć, że był pomyłką, choć rzecz jasna nie wszystkie 50 jest jednakowo udanych. Ale wszystkie naprawdę zasługują na uwagę, tym bardziej że reżyserzy Teatroteki starają się w najrozmaitszy sposób realizować oryginalną (czasem awangardową) formułę widowiska telewizyjnego, opartego na tekście dramatycznym. Widać tam wiele świetnej roboty aktorskiej, operatorskiej, scenograficznej. Objawiają się talenty reżyserskie. Gdyby ktoś dokładniej przeanalizował cały dorobek serii, to mógłby wysnuć szerszy obraz tego, o czym i jak opowiada współczesna polska dramaturgia, a również różnych sposobów jej telewizyjnego czytania przez młodych artystów.
Kilkanaście pierwszych spektakli Teatroteki miało szansę pokazania się w latach 2014-16 w istniejącym wtedy jeszcze Studio Teatralnym Dwójki. Walizka Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego wygrała Festiwal Dwa Teatry w Sopocie w 2015 roku. Nb być może bez tego debiutu Kostrzewskiego nie byłoby jego późniejszych sukcesów w Teatrze TV. To zresztą powinien był naturalny mechanizm, że udanie debiutujący w Teatrotece reżyserzy przechodzą do Teatru TV i mają tu możliwość dalszej pracy. Tak się stało w paru tylko przypadkach (a i tak nie wszyscy ci reżyserzy mogli w telewizji zaprezentować swoje pierwsze prace). Dużo by można mówić, dlaczego spektakle Teatroteki nie mają telewizyjnej emisji, ale jedno jest pewne: to zaniechanie jest czymś absolutnie haniebnym, obciążającym sumienia wielu osób. Trudno we współczesnej polskiej kulturze o bardziej wymowny przykład tak bezmyślnego zakopania talentów.
Nie rozumiem wszakże, dlaczego patron i sprawca tego wielkiego przedsięwzięcia, które przecież pochłonęło niemało pieniędzy, nie decyduje się teraz na jakąś próbę udostępnienia dorobku Teatroteki. Skoro w tym momencie, wymuszonym niestety przez pandemię, zrodziła się tak wielka koniunktura na obecność dzieł artystycznych w Internecie, to aż się prosi, żeby z niej śmiało skorzystać. Dlaczego WFDiF, która w międzyczasie stała się wielkim koncernem filmowym, nie może zdecydować się na pokazanie wszystkich spektakli Teatroteki w Internecie? Co temu przeszkadza? Nie sądzę, żeby to była kwestia praw, ponieważ parę tytułów przez chwilę była zaprezentowana bodaj na stronie Onetu. Czy WFDiF chce jednak jakiegoś komercyjnego użytku z tej produkcji? Może trzeba jasno odpowiedzieć sobie na pytanie: mamy nadal trzymać te 50 spektakli pod korcem, czekając na jakieś zmiłowanie czy dać im szansę zaistnienia, zanim się kompletnie zestarzeją?
Spektakli tych nie można, jak dotąd, zobaczyć. A czy można się dowiedzieć, jakie to spektakle i przez kogo zrealizowane ?
Wszystkie informacje znajdzie Pani pod tym linkiem:
http://www.teatroteka.com.pl/spektakle
Dziękuję.
amatorka. Autor zarabiający w TV pieniądze powinien wiedzieć, że Teatr Telewizji obowiązują prawa autorskie, więc nie dysponuje d o w o l n i e swoimi produkcjami
Spektakle Teatroteki nie są produkcjami Teatru TV. Zostały wyprodukowane przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych i ona dysponuje prawami do różnych form udostępniania wszystkich pozycji z tego cyklu. Trzeba oddać zasługi zmarłemu w tych dniach dyrektorowi Włodzimierzowi Niderhausowi, że tak konsekwentnie patronował realizacji całego projektu. Miejmy nadzieję, że Teatroteka znajdzie swoją możliwość emisji czy to w telewizji, czy w Internecie.