Teatr gestu

Nie byłem na najnowszej premierze Teatru Studio, ale widziałem na Facebooku nagranie końcowych owacji, podczas których aktorzy występujący w spektaklu pojawili się z charakterystycznymi czarnymi naklejkami na ustach. Jak wiadomo jest to manifestacja wyrażająca protest w sprawie Teatru Polskiego we Wrocławiu. Takie gesty solidarności dla tamtejszych aktorów ze strony środowiska są oczywiście ważne i potrzebne – nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to, co dzieje się z teatrem wrocławskim jest rzeczą haniebną. Niestety w przypadku demonstracji w Teatrze Studio mam zastrzeżenia co do jej uczciwości i przyzwoitości. Oto bowiem odbyła się ona na scenie teatru, który dokładnie rok temu przeżywał takie

Czytaj dalej

Męka św. Jacka

Na Kuronia. Pasję według św. Jacka do Teatru Powszechnego szedłem z ciekawością, wynikającą przede wszystkim z nabożeństwa, jakie mam dla tytułowego bohatera. Należę bowiem do pokolenia, dla którego Jacek Kuroń był legendą, kimś fascynującym w całej złożoności jego życia i postawy. Może na swój sposób był też niedościgłym wzorem faceta, który łączył pasję działania, niespożytą energię, siłę mentalną z wrażliwością. Jak to ktoś o nim powiedział: był buldożerem z czułym sercem. Spodziewałem się, może naiwnie, że coś z tego portretu uda się w teatrze odtworzyć, zwłaszcza że tak strasznie dzisiaj brakuje ludzi pokroju Kuronia. Tymczasem zawiodłem się srodze. Spektakl w

Czytaj dalej

Czasem coś pozytywnego

Natłok złych wieści, jakie nas codziennie zalewają, doprawdy jest męczący. Człowiek nie może wyjść z bezbrzeżnego smutku, gdy widzi, jak tu i tam, mówiąc po prostu, coś się pierdoli w niewyobrażalny sposób. Może dlatego, gdy zdarzy się – rzadko, bo rzadko – coś nieoczekiwanie dobrego, to trudno to przyjąć bez niedowierzania. Czy to aby na pewno się stało? Mam na myśli oczywiście niespodzianki w życiu teatralnym, bo cóż innego? Wydawało się, że teatr w Polsce nie może mieć sensownie wybranego dyrektora. Że jesteśmy skazani na skandale wyborom tym towarzyszące. Że posada dyrektora to jest coś wyjątkowo kłopotliwego. Ci, co się

Czytaj dalej

Na pożegnanie Roberta Kamyka

Wczoraj odbyło się niezwykle sympatyczne spotkanie, na którym żegnaliśmy naszego dobrego kolegę, szefa Redakcji Muzycznej, Roberta Kamyka. Jego decyzję o odejściu z Kultury przyjąłem jak Klaudiusz w Hamlecie: z jednym okiem płaczącym, z drugim – śmiejącym się. Wzruszenie wywołuje oczywiście świadomość straty. Każdy kto zna Roberta wie doskonale, że jest prawdziwym człowiekiem telewizji. Może miał już ją zaszczepioną w genach – jest wszak rodzinnie obciążony tym medium. Jego ojciec pracował przez lata na Woronicza, a wujkiem był legendarny komentator sportowy – Tomasz Hopfer. Zresztą jeśli przypomnieć sobie, jakim entuzjastą swojej dziedziny był Hopfer, jak wielkie zasługi położył dla popularyzacji sportu

Czytaj dalej