Rafał Węgrzyniak, znakomity historyk teatru, poskarżył się w felietonie na portalu Teatrologia, że jego pewne dokonania na niwie historyczno-teatralnej nie zostały zauważone, przywołane, a choćby zacytowane przez teatrologów, którzy podejmują te same lub podobne, co on badania. Ja myślę, że Węgrzyniak ma rację upominając się o swoje krzywdy. Co więcej, uświadomił mi, że również takowe odczuwam i zacząłem je nawet spisywać. Z pewnością wkrótce swoją listę przedstawię, a na początek podam tylko, że Łukasz Drewniak w swoim Kołonotatniku na portalu Teatralny tyle pisze, o Węgrzyniaku też napisał, a o mnie nie.
*
A propos krzywd. Joanna Szczepkowska na Facebooku wyraziła pretensję, że to ona powinna odczytać 4 czerwca deklarację gdańską, a nie Krystyna Janda. Niestety wygląda na to, że sprawy w Polsce nie zmienią się od tego, która z aktorek co przeczyta.
*
A Krystyna Janda ma ostatnio świetną passę. Dostała grand prix na dwóch festiwalach – w Kaliszu i w Gdyni – za swój niezwykły monodram Zapiski z wygnania, a jeszcze w Krakowie uhonorowano ją medalem „Za Mądrość Obywatelską”. Znam takie osoby, co na pewno nie pospieszą z gratulacjami. Za to dostają też nagrody.
*
Tyle się mówi o potrzebie mobilizacji wyborczej opozycji. Jakiś argument, może nie do powszechnego użytku, podaje enfant terrible naszej krytyki teatralnej, Maciej Stroiński: „Jesienią nie zagłosuję na Prawo i Sprawiedliwość, ale jeżeli wygrają, to przynajmniej się ubawię, że Mikos Was nie opuści” – pisze rozeźlony najnowszą premierą w Starym Teatrze, a właściwie całym sezonem krakowskiej sceny.
*
Nie będę opisywał, co się stało w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, bo wszyscy wiedzą. Podobno kuriozalna decyzja Urzędu Marszałkowskiego o zwolnieniu dyrektorki teatru jest tylko wstępem do tego, by w ogóle go się pozbyć. Rzeczywiście: po co Teatr Rozrywki władzy, która nie ma poczucia humoru?
*
Swoją drogą mimowolny sprawca afery w Teatrze Rozrywki, Jerzy Bończak, specjalizuje się od lat w reżyserii angielskich fars. Ciekawe, czy dyrekcja jakiegoś teatru będzie teraz skłonna zaprosić go na konferencję prasową?
*
Pewien radny PiS w Szczecinie zdenerwował się, że grand prix Festiwalu Kontrapunkt decyzją publiczności uhonorowano spektakl Lwów nie oddamy z Teatru im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Podobno uznał, że przedstawienie obraża Polaków. Wiecie, jak to dowcipnie skomentować?
Albo dajcie sobie z tym spokój.
*
Temu ministrowi, co proponuje polowania na bobry w celach spożywczych, a w płetwach tych gryzoni odkrył panaceum na potencję, warto może polecić uroczą bajkę Tankreda Dorsta: Amelka, Bóbr i Król na dachu, dość często zresztą graną w naszych teatrach. To historia dziewczynki, która wychowuje się w domu złej czarodziejki Frygi i jej marudnej córki Mruksy. Jest dobra, życzliwa i bardzo uczynna, więc z radością wyrusza po miód do Szepczącego Lasu, choć ta niebezpieczna wyprawa to podstępna intryga jej żywicielki. Szczęście jednak sprzyja Amelce, zwłaszcza, że na swej drodze spotyka oddanych przyjaciół, a wśród nich właśnie Bobra. Teatr Kubuś w Kielcach zachwala: „Bajka Amelka, Bóbr i Król na dachu to przezabawna historia o przyjaźni, miłości i poznawaniu świata. Choć tytułowej bohaterki nie omijają troski i trudności, nie brak tu nadziei, optymizmu oraz oczywiście pozytywnego finału, w którym dobro wygrywa ze złem”.
*
W dzienniku Jerzego Pilcha czytam: „Zawsze jak przychodził czerwiec, mówiłem sobie: nie uroń ani chwili. Nie uroń ani chwili, bo czerwiec jest dobry. Dobre są jego świty o trzeciej w nocy, dobre są jego upały, dobre są jego dekolty. I byłem wierny, czuwałem, nie trwoniłem zachwytu. Teraz zanim podejmę decyzję, zanim zaapeluję do siebie, by z czerwca nie stracić ani chwili – czerwiec i wszystkie jego boskie przymioty znikają na amen”.
Nareszcie….
To się czyta – zawsze ceniłam zdrowy rozsądek.
A może kontynuował by Pan tutaj rubrykę o znakomitych tradycjach – W teatrze i wokół teatru? Coś ostatnio chciałam tam (tzn. w I tomie) znaleźć i skończyłam o trzeciej nad ranem.
pozdrawiam
Pani Magdo, dziękuję za miły wpis. „W teatrze i wokół teatru” ma swój copyright w „Teatrze” – była to świetna rubryka, którą miałem zaszczyt i przyjemność po Jacku Sieradzkim redagować. W jakiejś mierze czasami mojej blogowe wpisy nawiązują do niej w tym sensie, że pozostał mi nawyk śledzenia tego, co się pisze o teatrze w prasie. I komentuję to.