Jakoś w tych dniach minie rok od tej słynnej afery z Listą Przebojów Trójki, która była, jak to się mawiało, brzemienna w skutki. Rezultatem była śmierć radia, do którego wiele osób czuło przywiązanie i sentyment. Pośród różnych barbarzyńskich działań obecnej władzy zamach na Trójkę miał szczególnie spektakularny charakter i warto o tym pamiętać, nawet jeśli jest to wspomnienie bardzo bolesne. Słowo „ból” jest tu na miejscu, bo wszak aferze początek dała piosenka Kazika pt. Twój ból jest lepszy niż mój.
Nie będę jednak przypominał całej historii, jak Trójkę rozwalano. Ta opowieść nadałaby się zresztą na dobry książkowy reportaż, który nie tylko pokazywałby przebieg zdarzeń, ale może, co ważniejsze, byłby opowieścią o ludzkich postawach, emocjach, o pewnym doświadczeniu, które było dla wielu sprawdzianem charakteru. Ciekawi są zarówno ci, którzy ten test zdali, jak i ci, którzy nie wytrzymali presji z nim związanej. Na pewno jednak dokładnie należałoby spisać słowa i czyny tych, którzy tę katastrofę wywołali. Nie są to przecież osoby anonimowe. Wiemy, kto pełnił wtedy i pełni do dziś na przykład funkcję prezesa radia.
Wydaje się zresztą, że przypadek tej właśnie osoby jest szczególnie poglądowy dla rozumienia mechanizmów działania, które obecna władza uruchomiła i z żelazną konsekwencją kontynuuje. Otóż dla każdego wprowadzonego w temat nie jest tajemnicą, że pani prezes radia nie ma najmniejszych kompetencji, aby funkcję tę sprawować. Myślę, że nawet doskonale o tym wiedzą ci, którzy na tym stanowisku ją postawili. Jedyna kompetencja, jaką jest obdarzona prezeska, to gotowość do wykonywania poleceń swoich protektorów bez szemrania (bo przecież nie w jej głowie powstał plan zniszczenia Trójki, ona tylko wzięła na siebie jego realizację). Przyznać trzeba, że nie jest to całkowicie indywidualna i wyjątkowa zdolność. Moglibyśmy podobnych przykładów w dzisiejszej rzeczywistości wskazać więcej. No ale taki talent na fotelu prezesa bądź co bądź renomowanej instytucji musi jednak budzić zaciekawienie. Jaką trzeba mieć konstrukcję psychiczną, żeby wyprzeć z siebie świadomość bycia figurantem, udawać kogoś ważnego będąc nikim, stać się użytecznym narzędziem do złych celów.
Osoba pani prezes nie jest oczywiście aż tak interesująca, aby mogła być przedmiotem studiów rodem z jakiegoś nowego Zniewolonego umysłu. Raczej odpowiedzią na jej karierowiczostwo powinna być po prostu pogarda. Wiem, że to jest niskie uczucie, raczej niegodne człowieka dobrze wychowanego. Ale co właściwie nam zostało? Herbert napisał tę słynną frazę: „niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda / dla szpiclów, katów, tchórzy”. W wierszu jest jeszcze dopisek: „oni wygrają”. Myślę, że to zbytnim patosem podszyty pesymizm. Pani prezes radia za jakiś czas już nie będzie panią prezes. Będzie się za nią ciągnęła opinia funkcjonariuszki złej władzy, która dokonała zniszczenia bardzo cennej instytucji. Jak z tym będzie żyła?
Ale życie nie znosi, jak wiadomo, próżni. Na gruzach Trójki powstały dwa radia internetowe: jedno całkowicie zbudowane z sentymentu do niej, drugie po części. Słucham trochę jednego, trochę drugiego – pewnie jak większość starych słuchaczy Trójki. Rok temu tego wszystkiego w ogóle nie mogliśmy sobie wyobrazić. Co może jest na swój sposób pocieszające.
przyganiał kocioł garnkowi… A czy sam Waćpan przepracowałeś chociaż dzień na własnym, a nie tylko na (w) do imętu zideologizowanych politycznie instytucjach, np. w telewizorni, czy teraz dla pukających od spodu jakości WST?
Nie znam tej pani, ale może zamiast obłudnego rozdzierania szat w ramach moralności Kalego wartałoby przyjrzeć się swemu środowisku dziennikarsko-recenzenckiemu, gdzie wazelina konkuruje z brakiem etyki i minimum wiedzy o teatrze?
Bardzo podobny tekst do tego, w którym sugerował Pan , że podpiłowuję moimi uwagami o Balladzie z Zakaczawia krzesło pod Dyrektorem Głombem. To jakaś ulubiona melodia – tropić (węszyć?) agentów władzy, lizusów i karierowiczów?
W dodatku wspiera się Pan Śp. Zbigniewem Herbertem ? On pisał także o spływaniu z prądem. To umknęło Panu?
Nie życzę Panu dobrego samopoczucia, bo, jak widać – jest w wyśmienitej formie. Brawo.
AK
A Pan widzę z uwagą tropi mój blog. Czyżby ciągle się Pan czuł nożycami, które muszą się odezwać, gdy uderzy się w stół? Ale chyba Pan nazbyt sobie schlebia, jeśli uważa, że na mojej liście lizusów władzy mógłby figurować obok Pani Prezes radia. Każdy rzecz jasna ma samopoczucie na swoją miarę.
Od tego blog , by czytać. Tropienie – nie moja rzecz. Jednak lista jest ! Hm.
Jest obrzydzenie do ludzi, którzy wysługują się władzy w złych sprawach.
Prawda.
Wojciech Majcherek: „WST zawsze miały ambicję pokazywać nowe zjawiska w życiu teatralnym”
… „zawsze miały ambicję”… Nie KŁAM Waść, to zawsze legło w kumoterstwie od czasu, gdy WST objął Twój pryncypał od zapraszania Urbana do Sloboplexa…
Już Buchwald Dorcia spłacała długi popierania uniemożliwienia konkursu w IT zapraszając „pod ziemią” spektakl, który w dniu ogłoszenia składu NIE ISTNIAŁ, ale dla lewactwa się nadawał, a np. Wesele Staniewskiego – to nie, konformiści; krojenie kasy przyświeca i nie krępuje w pasożytowaniu na pasku gównianego. Tak jak w ubiegłym sezonie, gdy poza Warszawą nie zdażyło się nic godnego rozpowszechniania, więc ta promocja b a d z i e w i a (i Strzępek) jest ZANIŻANIEM STANDARDÓW i krzewieniem kumoterstwa.
I nie wstyd Wam firmować ten przekręt niszczący czterdziestoletnią tradycję festiwalu wyznaczającego poziom, który zakłamujecie stukając od spodu!
I będzie tak, że wstyd Was przeżyje (i głuchy śmiech pokoleń).
Forma Twojej krytyki sprawia, że nie mam ochoty na jakąkolwiek odpowiedź. Mogę jedynie wyrazić zdumienie, że oceniasz festiwal nie obejrzawszy żadnego spektaklu, który znalazł się w programie.
kłamiesz! I nie masz nic na swoje usprawiedliwienie