Mamy dyrektora

A więc nad ratuszem pojawił się biały dym. Wybory dyrektora Biura Kultury m.st. Warszawy przeszły nadzwyczaj sprawnie. Poprzednik przez sześć lat był tylko „pełniącym obowiązki” dyrektora, a jego następcę wybrano w ciągu jednego dnia w jawnej procedurze konkursowej. Rano szesnastu kandydatów napisało test z wiedzy podobno koniecznej do sprawowania tej funkcji, a następnie ci, którzy zdobyli odpowiednią liczbę punktów, przeszli do egzaminu ustnego. Skład jury ujawniono już wcześniej i raczej nie budził wątpliwości. Po południu przyszła wiadomość, że po wysłuchaniu opinii jurorów prezydent Gronkiewicz-Waltz podjęła decyzję o powołaniu Tomasza Janowskiego na szefa Biura Kultury. Jeśliby mnie pytano o zdanie, to bym powiedział, że to dobry wybór, choć gratulacje, które dzisiaj otrzymuje nowo mianowany dyrektor, to ostatnia przyjemność, jakiej zapewne dozna w związku z tym wyróżnieniem.
Znam Tomasza Janowskiego jeszcze z okresu jego pracy w TR Warszawa i robił zawsze sensowne wrażenie – prowadzenie takiego teatru jak TR musiało dać sporo doświadczeń. Zapewne sprawy TR będą Janowskiemu leżały na sercu jako dyrektorowi Biura Kultury, bo są pilne do rozwiązania, choć wypada mieć nadzieję, że nie będzie faworyzował sceny przy Marszałkowskiej i pamiętał, że ma duże większe gospodarstwo (nie tylko zresztą teatralne) pod opieką.
Janowskiemu trzeba życzyć siły i mądrości w realizacji misji, której się podjął. Ale też pomoże mu w działaniu, jeśli nie będziemy oczekiwali cudów. Sytuacja, w jakiej obejmuje dyrekcję Biura Kultury, jest mało sprzyjająca. Impuls do zmiany jest przecież czysto pragmatyczny i doraźny, a praca Janowskiego musi mieć długofalowy plan, uwolniony od politycznych gier. Będzie mu też towarzyszył gąszcz poplątanych interesów środowiskowych. Nie będzie możliwe, by wszystkich zadowolić. Miejmy nadzieję, że Janowski szybko przedstawi swoją mapę drogową i określi, jakie cele chce osiągnąć w krótszej perspektywie, a jakie w dłuższej. Ma robotę nie do pozazdroszczenia, choć można mu pozazdrościć odwagi, by się z tym wyzwaniem zmierzyć.

3 563 odwiedzin

19 Comments

  1. Rzeczywiście, nad ratuszem i wokół niego zadyma. Szkoda, że dopiero pod presją referendum. Pani Prezydent sama siebie punktuje, podejmując ostatnie decyzje. Porażki przekuwane w sukcesy w politycznym sosie zabajone medialnie.Tonący brzytwy się chwyta i tu ciach, tam trach wycina błędne decyzje. Szkoda, że a nie w bieżącej działalności. Tyle czasu, pieniędzy, nerwów straconych. Znaczy to, że należy wywierać presję, działać, monitować, krytykować a nie milczeć, zgadzać się na wszystko i czekać. Czekać. Czekać. W obliczu nowego oblicza ratuszowego działania widzę, że referendum nie jest wbrew demokracji. Jest absolutnie pozytywnie mobilizujące.

    Reply

  2. to skoro już mamy i pogratulowaliśmy – pozwoliłem sobie dołączyć – to może czas na pytania?
    Ponieważ go znasz (bo ja tylko z rozmówki w toalecie) to poproszę… Będę wdzięczny za rzeczową a nie propagandową.
    JAKI JEST DOROBEK NOMINATA?
    Nie pytam o zasługi i funkcje, tylko o dorobek, czyli, co zbudował: napisał, namalował, albo wyśpiewał (nie pytam komu), albo bardziej uczenie – stworzył w nauce, w sztuce, bo ja wiem, w piłce haratanej?
    Bo czytamy, że w r e k l a m i e , czyli oprawianiu produktów do jeszcze droższej sprzedaży. A PRK (rzekoma podstawa rozmowy) wyraźnie mówi (na str. 45) o „pomnażaniu kapitału społecznego”, „podnoszeniu jakości i konkurencyjności kapitału ludzkiego Warszawy” (tylko jedno pytanie w teście: o architektów siedziby Sinfonia V.), o „partnerstwie z sektorem obywatelskim…” To kto? Gdzie i kiedy? Bo przecież nie na mianowanej funkcji w okresie braku prosperity przereklamowanego teatru (przypominam, że to okres grafomanii pani K., pana B. i nieudolnych „Rumunów” panny M), bo funkcja rzecz nabyta, podobnie jak posada w rządowej agencji instytutowo-reklamowej (im. Mickiewicza) na Europę.
    Wszystko to skutkuje tylko ewidentnym pakowaniem się w konflikt interesów, jakim jest problem z TR dzisiaj – a właściwie problem z szantażowaniem podatników w celu wydojenia jeszcze większej kasy niż ta już dojona – rok w rok, bez umiaru (w Lupach i innych wampirach).
    To co: klapa z Kerezem (był rzecznikiem ratusza)? Wolne żarty…
    Sięgam po Pielewina i czytam, że ten sposób funkcjonowania nazywa się „stymulacją oralno-analną („na zewnątrz przejawia się to tak, że ludzie stają się coraz bardziej wyrachowani i oschli”) wypierającą wszelką kulturę i sztukę na rzecz zysku…”
    Czyli po co jedliśmy tę żabę, i co się naprawdę wydarzyło?
    !3 października (przypominam!), to tak – będzie „za”. I o to chodzi.

    Reply

    • Niewątpliwie czas na pytania będzie i sądzę, że nowo mianowany dyrektor na nie odpowie, bo w przeciwieństwie do poprzednika lepiej chyba rozumie koneczność publicznej dyskusji o swoich działaniach. Mam zatem nadzieję, że przede wszystkim szybko przedstawi tę swoją mapę drogową, a więc cele, które chce osiągnąć. Na pewno testem dla niego będzie sprawa TR, którą trzeba jakoś rozwiązać, choć mam nadzieję, że tak jak napisałem: nie będzie faworyzował instytucji, z której się wywodzi. Zadań jest znacznie więcej. Janowski na pewno ma silniejszą pozycję w punkcie wyjścia (jednak nominacja w wyniku konkursu jest mocniejsza niż funkcja „pełniącego obowiązki”). Oczekiwania wobec niego też są duże. Dajmy mu szansę działania, obserwując oczywiście wszystkie ruchy.

      Reply

  3. dziękuję. I wątpię…
    Pytałem konkretnie, ale „ad personam” – i retorycznie – a przecież odpowiedź jest oczywista…
    Ten miły pan NIE MA ŻADNEGO DOROBKU, ma tylko odpowiednie znajomości. Więc jego pozycja będzie „mocna” do 12 października (Kraszewski był „p/o”, bo nie miał magisterium).
    Ratusz wie to samo, co ja (że 63% uprawnionych zadeklarowało chęć wzięcia udziału w referendum, z tego 64% głosując „za”, czyli przeciw), że zbliża się nieuchronne „do widzenia… Gienia” i zrobił ruch pi-ar’owski, ze specjalistą od pi-aru właśnie… Obstawiam, że nawet nie zdąży objąć posady.
    Już test – sformułowany pod urzędników – pokazywał, że o żadnym otwarciu nie ma mowy, wszystko musi pozostać pod kontrolą.
    Jurorzy (wtedy może nie wiedzieli, że będą?) troszku się pośpieszyli głosząc w Studio, że trzeba szukać mocnego charakteru i indywidualności… No gdzie? O wymaganiach PRK już wspominałem. I co? Krótko, bo późna pora: „pic na wodę fotomontaż”.
    PS
    Zmiany będą, ale nie tak!

    Reply

  4. PS: bo np. taki redaktor Pawłowski. Proszę poczytać, jak gra tym konkursem – i skonfrontować z faktami (!), dokumentami…
    (gdyby ktoś miał wątpliwości, że red. Pawłowski mija się z prawdą (!) w sprawie TR – LOBBUJE, zamiast informować, NA RZECZ TEGO WŁAŚNIE TEATRU – to odsyłam do sprawozdania Społecznej Rady Kultury z maja tego roku, która poświęca tej sprawie dużo uwagi (jako, za przeproszeniem, kandydat, przestudiowałem wszystkie dokumenty – dostępne na stronie Miasta) Biuro kultury w kwestii Grzegorza Jarzyny): „w latach kiedy sytuacja budżetowa miasta była lepsza, B K co roku zwiększało dotacje dla TR Warszawa mniej więcej o 2 mln zł. by pokryć s t r a t y które przynosił teatr. Od roku 2011 Teatr Rozmaitości ma stałą dotację na poziomie 7 mln zl, co dla teatru, który ma widownię na około 200 miejsc jest dotacją bardzo wygórowaną!
    B K w sprawie przedłużenia umowy prowadziło rozmowy z dyrektorami instytucji kultury od sierpnia do grudnia 2012 roku. W omawianym przypadku rozmowy te nie mogły być toczone, bo artysta ze względu na inne zobowiązania nie mógł uczestniczyć, choć był na nie wielokrotnie zapraszany. Rozmowy rozpoczęły się pod koniec grudnia i trwają do dzisiaj ze względu m.in. na rozbieżność stron w wielu kwestiach, nie tylko wskazanych przez Dyrektora Jarzynę.
    Biuro Kultury NIE JEST W STANIE PRZEKAZAĆ większej dotacji na rzecz Teatru Rozmaitości, jednak prowadzi na ten temat rozmowy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego w celu pozyskania dodatkowych dotacji. Działalność Teatru Rozmaitości niewątpliwie wykracza po za obszar Warszawy i Polski.
    Teatr pozostaje swego rodzaju wizytówką Warszawy w Europie. Ministerstwo na rok 2013 zadeklarowało wsparcie dla działalności artystycznej Teatru w kwocie 2 mln złotych jednak pozyskanie wsparcia odbyło się poprzez udział w konkursie. Ta sytuacja dla Grzegorza Jarzyny okazała się niekomfortowa ponieważ nie wiedział czy otrzyma całą kwotę czy też jej część. Na chwilę obecną TR Warszawa otrzymał na rok 2013 kwotę znacznie mniejsza niż zakładane 2 mln zł. natomiast na kolejne 2 lata otrzymał dotację rzędu 500 000 zł (na każdy rok). Dyrektor B K podkreślił, że sytuacja finansowania teatru przez Ministerstwo Kultury jest
    bardzo trudna i nie do końca rozwikłana.
    Umowa z Panem Grzegorzem Jarzyną nie została jeszcze podpisana ponieważ, oczekuje on od B K wydania g w a r a n c j i otrzymania pełnej dotacji z Ministerstwa Kultury. Biuro może jedynie odpowiadać za dotację z Urzędu Miasta, która w kwocie 7 mln zł. została przekazana dla teatru. W perspektywie trzyletniej zostały zaproponowane dotacje w podobnej wysokości i wpisane jako prognoza, gdyż w takiej nomenklaturze funkcjonują w budżecie Miasta.
    Dyrektor BK poinformował, że TR Warszawa w chwili obecnej działa pod kierownictwem zastępcy dyrektora, i sprawnie realizuje wszystkie założone przedsięwzięcia artystyczne nie tylko przy Marszałkowskiej 8, ale również w hali Centrum produkcji Filmowo Telewizyjnej ATM Studio”. (S. R. K. maj, 2013). Jeszcze raz zapytam retorycznie: to sześcioletni współpracownik będzie bezstronny? A jaki jest stosunek większości członków Społecznej RK (dziwnym trafem w jury) do zagadnienia, też jest opisane. Czyli przypadki (nie) chodzą po urzędach! Bo (wg. Pielewina, i mnie też): „Agitprop jest nieśmiertelny. Zmieniają się tylko słowa” C. b. d. o.

    Reply

    • Widać, że hasło „Biuro Kultury do wymiany” też jest nieśmiertelne. Zmieniają się tylko osoby, których dotyczy.

      Reply

      • oczywiście. Bo osoby to w Watykanie, a u nasz, tylko znajomi znajomych.
        Rzecz w tym, że nie ma żadnej wymiany. A Iza sama dala drapaka (?)

        Reply

      • Panie Wojciechu,
        czego dokonał kandydat Jacek Zembrzuski jako organizator kultury? Pytam, bo nie wiem, o niczym takim nawet w formie plotki nie słyszałem. Chodzi mi oczywiście o fakty, a nie urojenia wielkościowe Jacka Zembrzuskiego.

        Jestem wiekowy i wyrozumiały – z wiekiem niektórzy łagodnieją – ale wszystko, także teoria spiskowa, ma swoje granice.

        Jakoś tak pisał Miłosz, ze wariat na swobodzie największą szkodą jest w przyrodzie.

        s.p.

        Reply

  5. Czekano sześć lat okupione wieloma błędami, by w ciągu jednego dnia, raptem, stosując procedury konkursowe, w dodatku jasne, przejrzyste, skuteczne, wybrać przez wiarygodnych, akceptowanych jurorów/16-stu!!/, nominata z wyższym wykształceniem i to nie „pełniącego obowiązki” a o silnej pozycji już na wejściu. To wszystko nie ma nic wspólnego z odwagą, misją, tylko z wiarą w cuda, z politycznym wariactwem. Cudem będzie, jeśli kultura skorzysta na tej zmianie. Trzeba być wariatem, by w to uwierzyć. Ma Pan rację, nie należy oczekiwać cudów. To nie tylko Tomaszowi Janowskiemu, ale i nam, zaszkodzi. Za bardzo rozbudzi nadzieje.

    Zmiany w kulturze, teatrach już od dawna trwają. Nowy dyrektor BK je tylko uwiarygodni. Uspokoi nastroje. Tak przedstawi argumenty, że unieważni szczebiotanie oponentów. Przecież to takie proste dla profesjonalisty! Show już się zaczął w mediach.

    Należy obserwować wystąpienia, punktować uzasadnienia podejmowanych decyzji. Najważniejszy, najlepiej się „sprzedający” to ten, że inaczej się nie da, bo nie ma, bo nie dają /już Janowski go puścił w obieg/. Pieniądze, przepisy, okoliczności, kontekst miejsca i czasu, polityka światowa- mapa drogowa jest już wyznaczona. My obserwować będziemy tylko jej wirtualną, pijarowską wizualizację. Real już mamy. Chodzi o to, by się z nim opinia publiczna bezkrwawo pogodziła. Bo cięcia, ograniczenia, roszady , zmiany profilu widowni, repertuaru i obsad już trwają. Już krew się leje. Nowa krew w ratuszu ma przynieść skuteczne znieczulenie. Takie są oczekiwania. Z praktyki wiemy, że jest to możliwe. Czary pijaru działają.

    My róbmy swoje. Tomasz Janowski też będzie robił. Choć to zakrawa na czyste wariactwo. Rzucanie się z motyką na słońce.

    Ale nie dajmy się zwariować! Chodźmy do teatru, póki jeszcze jest. Później będziemy nowe,ciekawe sztuki mogli tylko przeczytać w DIALOGU/jeśli przetrwa w dobie kryzysu/, podnosząc wskaźniki czytelnictwa. Ale jeśli dziś nie jest czytany, nawet przez studentów teatrologii, o czym donoszą publicyści, to nie oczekujmy cudów. Zwariowane czasy.

    Pewnie wariat na swobodzie jest szkodą w przyrodzie. W sztuce bywa skarbem.

    Reply

    • Ale spokojnie. Tomasz Janowski został wybrany tydzień temu. Oficjalnie urzędowanie ma podobno zacząć od 1 października. Jego pierwsze wypowiedzi są ostrożne, dyplomatyczne, bo takie muszą być. Poza tym dobry teatr nie zależy od tego, kto jest dyrektorem Biura Kultury, choć niewątpliwie Biuro to może pomóc, żeby teatr miał szansę być lepszy, a może też takiej szansy nie dać. Jutro zaczyna się sezon i nie wygląda na to, żeby nie było na co chodzić do teatrów.

      Reply

      • Życzę nowemu dyrektorowi jak najlepiej. poprzedniemu też życzyłem. Cóż z tego? Nie ma to żadnego znaczenia. I nie będzie miało. Ważne, co ci dyrektorzy robią lub nie robią. Jak są uwikłani w politykę, własne ograniczenia, zdolności, jak są kreatywni, otwarci. Jaką mają wizję/czy w ogóle mają/, jaką charyzmę organizacyjną, by budować a nie burzyć. Dla ratowania i rozwoju teatru.

        Oczywiście teatry grają, jest na co pójść.Nie martwię się. My, widzowie, do teatru chodzimy. A urzędnicy? Czy chodzą do teatru? Jak często?Zaproszenia na pewno dostają.

        Reply

      • Nieprawda. Dobry teatr w podstawowej mierze zależy od tego, kto jest dyrektorem teatru. Na to, kto bedzie dyrektorem teatru, ogromny wplyw ma dyrektor Biura Kultury. Spadek po p.o. Kraszewskim jest tego najlepszym i żałosnym dowodem: Teatr Powszechny, Teatr Ateneum…

        Reply

        • A co to znaczy „dobry teatr”? A, to zależy kto definiuje. Nowy dyrektor BK właśnie nad tym pracuje. I uzależni od tego bardzo wiele. Np. dofinansowanie. Wtedy te niedobre teatry będą się musiały ulepszyć a jak nie, to sankcje. Jakie? To wyjdzie, jak szydło z worka. Albo, jak słoma z butów się wysypie. Teraz nie krytycy a urzędnicy będą oceniać teatry. Zrobią w końcu porządek. Nie będzie żadnych rozjazdów z oceną. Jasny, przejrzysty grafik, Ilość punktów i wszystko jasne! Żadnych przekrętów, manipulacji, rozbieżności. To dopiero urzędnicza dobra sztuczka!

          Reply

    • Nominacje dyrektorskie oczywiście zależą od Biura Kultury i w tym sensie mają wpływ na kształt teatru. Ale nie decydują o wszystkim. Jeszcze parę co najmniej czynników musi zaistnieć, abyśmy mieli poczucie obcowania z dobrym teatrem, np. talent twórców. Czy ktoś pamięta, komu w latach 70. podlegał w sensie administracyjnym Stary Teatr w Krakowie? Niektórzy nawet nie pamiętają, jak się nazywał dyrektor teatru. A reżyserów, aktorów, scenografów i przedstawienia wciąż się przywołuje.

      Reply

  6. bardzo p[roszę (wywołany do odpowiedzi) starego by nie był takim piernikiem…
    40 spektakli w 19 teatrach, ostatnio w Amsterdamie; 17 scenografii, ostatnio w Jeleniej Gorze, 5 sztuk, ostatnio w „czułym barbarzyńcy”.
    I moje cv nie jest tajne.

    Reply

    • Pańska odpowiedź jest nie na temat. Pytałem o Pana dorobek organizacyjny i kierowniczy, a nie reżyserski.

      Reply

      • konkurs w BK nie przewidywał dorobku organizacyjnego, ale rozumiem, ze pytający ma w głowie krótki kurs WK(p) B i wszystko mu się kojarzy. Jeśli się nie rozumie związku między reźyserowaniem a organizowaniem, to trzeba delikwenta odesłać do Lemina z jego „uczyć się…” Uszanowanie

        Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.