Odkąd Elżbieta Wrotnowska została dyrektorką Instytutu Teatralnego, a stało się to, przypomnijmy, 1 kwietnia, wokół placówki nastąpiła taka cisza, że nie wiadomo, czy jak się tam zapuka, to ktoś odpowie? O ile wiem, nowa szefowa nie udzieliła żadnego wywiadu prasowego i nie znam żadnej jej oficjalnej wypowiedzi, w której ujawniałaby plany IT. A obietnice w tej sprawie były składane. Nie śmiem się przypominać, że sam na blogu parę pytań do pani dyrektor po jej nominacji sformułowałem. Brak odpowiedzi na nie muszę zatem uznać za jakąś odpowiedź.
Być może strategia zgodna z rosyjskim porzekadłem: „tisze jedziesz, dalsze budziesz” bywa skuteczna, ale czy musi być stosowana z taką konsekwencją, że nawet istotne dla Instytutu decyzje nie są ogłaszane? Nie czytałem np. komunikatu, że wicedyrektorem ds. programowych IT został Jarosław Cymerman. Owszem, wróble coś na ten temat ćwierkały od jakiegoś czasu, no ale to tylko wróble. Zaglądam na portal e-teatr.pl prawie codziennie i żadnej informacji na ten temat nie zauważyłem. Na stronie internetowej Instytutu w dziale Aktualności też nic nie ma. Jedynie w zakładce Kontakty widnieje adres mailowy nowego wicedyrektora. Można więc do niego napisać, jeśli się wie, że jest.
Dr Jarosław Cymerman nie jest osobą anonimową w środowisku. Adiunkt w Zakładzie Badań Teatralnych i Literatury Staropolskiej Uniwersytetu im. Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Zajmuje się historią lubelskiego teatru, specjalizuje się również w twórczości Józefa Czechowicza (był m.in. edytorem jego dramatów). Publikuje w „Teatrze”, współpracuje także z redakcją „Akcentu”. Jest członkiem-założycielem Polskiego Towarzystwa Badań Teatralnych. Nie potrafię rozstrzygnąć, czy jest odpowiednim człowiekiem na swoim stanowisku w Instytucie Teatralnym. W dzisiejszych czasach dywagacje takie mogą się zresztą okazać cokolwiek jałowe. Zapewne przyjmując funkcję dyrekcyjną Cymerman zdawał sobie sprawę, jaki towarzyszy temu kontekst. Swoją drogą dobrze byłoby wiedzieć, skąd wyszła propozycja, by to właśnie on zajął się programową działalnością Instytutu?
Ale skoro już się to stało w dziwnej co prawda dyskrecji, to miejmy nadzieję, że skompletowana dyrekcja wreszcie się wypowie na temat swoich zamierzeń. Instytut Teatralny jest placówką Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale powstał z inicjatywy środowiska teatralnego i jemu – w szeroko pojętym wymiarze – ma służyć. Dlaczego sprawa zmiany dyrekcji wywołała tak wielkie emocje? Ponieważ los tej instytucji nie jest obojętny tym wszystkim, którzy z jej pracy korzystają. Dyrektorzy IT to nie tylko urzędnicy powołani przez ministra. Muszą oni również cieszyć się zaufaniem społeczności teatralnej, jakkolwiek byłaby zróżnicowana. A zaufania nie zdobędzie się bez komunikacji.
Może dobrą do tego okazją byłby zaplanowany na 31 sierpnia dzień otwarty w Instytucie Teatralnym, o którym można dowiedzieć się z Kalendarium na stronie internetowej? Mają się wtedy odbyć warsztaty familijne i dla dorosłych, wernisaż studenckiej wystawy, która prezentowana była na Praskim Quadriennale. Zainauguruje się nowy cykl pt. Piękni czterdziestoletni, czyli comiesięczne spotkania z twórcami, których sceniczny debiut przypadł na przełom XX i XXI wieku, a którzy jak czytamy w zapowiedzi: są przedstawicielami generacji, dokonującej zmiany oblicza polskiego teatru. Może pewnego rodzaju zaskoczeniem (ale właściwie dlaczego?) jest to, że cykl otworzy Małgorzata Kożuchowska. No i jeszcze tego dnia wieczorem zaplanowano zabawę taneczną silent disco.
Bardzo zachęcam dyrekcję Instytutu Teatralnego, aby ta zabawa nie miała wymiaru symbolicznego.