Wiadomość o śmierci Marcina Jarnuszkiewicza była tak zaskakująca, że trudno się do niej odnieść, by nie popaść w banał. Uruchamiają się jedynie wspomnienia, które z Marcinem się wiązały, a które sprawiają, że nie był mi osobą obojętną. Poznałem go niemal dokładnie 30 lat temu. Pod koniec października 1986 roku grupa studentów ówczesnego I roku Wydziału Wiedzy o Teatrze pod wodzą Lecha Śliwonika udała się do Tarnogrodu na Sejmik Teatrów Wiejskich. To była i jest impreza o ładnej tradycji w teatralnym ruchu amatorskim. Śliwonik zabrał nas w celach poglądowych, ale dlaczego tam się znalazł Marcin Jarnuszkiewicz? – nie pamiętam. Może był