W środę zadzwonił Marek Zagańczyk i zapytał: – Czy ty wiesz, co zrobił Timoszewicz? Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Rozmawiałem telefonicznie z panem Jerzym nie tak dawno, zapraszał do siebie, bo chciał mi podarować parę książek. – Wie pan, ja porządkuję różne swoje sprawy – powiedział dość obojętnym tonem, choć brzmiała w nim niepokojąca nuta. – Teraz się źle czuję, ale jeszcze się do pana odezwę, to się umówimy. Nie spotkaliśmy się. Ale to, co usłyszałem od Marka, kompletnie mnie zaskoczyło: – Timoszewicz zmarł tydzień temu. Dzisiaj odbył się jego pogrzeb. Nikt o tym nie wiedział. Rzeczywiście w nekrologu opublikowanym w