Zawsze przy okazji Wszystkich Świętych przypomina mi się, jak będąc studentem Szkoły Teatralnej kwestowałem na Powązkach. Marek Piekut zapytał mnie, czy nie pomógłbym w akcji, a zrobił to z taką powagą, że człowiek czuł się zaszczycony i byłoby mu głupio odmawiać. Ale mimo to gdzieś z tyłu dumnej głowy dręczyła mnie wątpliwość, czy moja pomoc będzie wystarczająco skuteczna? W końcu kwesta cieszyła się popularnością, ponieważ zbiórkę pieniędzy prowadzili znani i lubiani aktorzy. A ja cóż – twarz miałem anonimową. No ale 1 listopada ruszyłem na Powązki, zabrawszy ze sobą koleżankę, żeby było raźniej. Pamiętam, że trafiliśmy najpierw do jakiegoś pawilonu,