Do serii adresów z cyklu: „Przy tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy”, skierowanych do dyrektora Instytutu Teatralnego, dołączyła także Elżbieta Baniewicz. Jej wypowiedź opublikowana w e-teatrze jest tyleż płomienną pochwałą dyr. Nowaka („wielkie, kolorowe ptaszysko”), co stanowczą odprawą, jaką daje krytykom, czyli kolegom z redakcji „Teatru” i mojej skromnej osobie (którą nota bene wymienia tylko z nazwiska, imię pomijając). Nie potrafię odpowiedzieć pani Baniewicz z równą elegancją. Bo co musiałbym napisać, by zrównoważyć jej jakże finezyjny epitet o „małym, prowincjonalnym zawistniku” i „czterech kauzyperdach”? Nie mam aż tak polemicznego temperamentu, a również, co być może panią Baniewicz zaskoczy, przeszkadza