Blue Jasmine

Nie będę oryginalny i oczywiście przyznam, że mnie też podobał się nowy film Allena. I również uważam, że Cate Blanchett gra świetnie, choć reszta aktorów jest także po mistrzowsku obsadzona. Trochę mnie tylko zastanawiają te skojarzenia z Tramwajem, zwanym pożądaniem, które pojawiają się w recenzjach. Owszem, dałoby się dostrzec powinowactwa bohaterek filmu Allena i sztuki Williamsa. Ale mam wrażenie, że Allen raczej jak zwykle ironicznie przetworzył wątki dramatu. Przecież w Blue Jasmine do góry nogami wywrócona jest postać, która mogłaby stanowić odpowiednik Stanleya Kowalskiego. W filmie narzeczony siostry Jasmine tylko z wierzchu jest typem macho. Przez moment wydaje się, że

Czytaj dalej

Mamy dyrektora

A więc nad ratuszem pojawił się biały dym. Wybory dyrektora Biura Kultury m.st. Warszawy przeszły nadzwyczaj sprawnie. Poprzednik przez sześć lat był tylko „pełniącym obowiązki” dyrektora, a jego następcę wybrano w ciągu jednego dnia w jawnej procedurze konkursowej. Rano szesnastu kandydatów napisało test z wiedzy podobno koniecznej do sprawowania tej funkcji, a następnie ci, którzy zdobyli odpowiednią liczbę punktów, przeszli do egzaminu ustnego. Skład jury ujawniono już wcześniej i raczej nie budził wątpliwości. Po południu przyszła wiadomość, że po wysłuchaniu opinii jurorów prezydent Gronkiewicz-Waltz podjęła decyzję o powołaniu Tomasza Janowskiego na szefa Biura Kultury. Jeśliby mnie pytano o zdanie, to

Czytaj dalej

Zoil

W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” czytam artykuł pt. Referendum przeciw demokracji. Tekst jest opatrzony wydrukowanym czerwoną czcionką nadtytułem: Szkodliwe wywracanie kalendarza wyborczego. Może nie zwróciłbym na niego uwagi, gdyby nie nazwisko autora: prof. Jerzego Jarzębskiego. Zaskoczyło mnie, że wybitny krytyk i literaturoznawca, gombrowiczolog, zabiera głos w dyskusji, która ma swoją wagę społeczną, ale podyktowana jest bieżącymi rozgrywkami politycznymi. Jestem skłonny podzielić zasadniczą tezę profesora, który sprzeciwia się traktowaniu referendów jako najwyższej formy demokracji: „Grozi to bowiem – gdyby miało przynieść jakieś ustawowe skutki – właśnie, ni mniej, ni więcej, tylko dramatycznym procesem psucia demokracji [wytłuszczenie red.], przekształceniu państwa w działający chaotycznie,

Czytaj dalej

Mrożek

Po śmierci Mrożka czytam niezliczone wspomnienia, wspominki, złote myśli, które mają podsumować jego życie i twórczość. I albo to są jakieś banały typu: „my z niego wszyscy”, albo prawdy siłą rzeczy fragmentaryczne, albo głupoty, które przykro powtarzać. Jedna pisarka-celebrytka zacytowała dialog chłopów z Indyka, ale przypisała go do Tanga. Ci, co Mrożka trochę znali, a w każdym razie mieli okazje kontaktu powtarzają, że był małomówny. Więc może należy to jego definitywne zamilknięcie uszanować i nie zagadywać go tak strasznie. Najwyżej w tej ciszy niech rozbrzmi pieśń La Llorana, którą tak ulubił i którą słychać z drugiej strony jeziora w ostatniej sztuce,

Czytaj dalej

Nowe książki

Wśród licznych miesięczników, do których zaglądam znajdują się „Nowe Książki”. Co prawda koło mojego łóżka leży sterta czytanych, nie doczytanych, oczekujących na przeczytanie książek i szczerze mówiąc nie mógłbym chyba być uczestnikiem akcji: „Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka”. Przed wejściem do mojego łóżka z pewnością można nadrobić lekturowe zaległości. Nawet się obawiam, że oferta jest tak duża i stale rośnie, że w końcu któregoś dnia dojście do legowiska w ogóle nie będzie możliwe. Póki co wertując „Nowe Książki” uzmysławiam sobie, ile jeszcze literatury mogłoby się znaleźć koło mojego łóżka. Uspokaja mnie nieco tylko rubryka: Kurier wydawniczy. Zamieszczane

Czytaj dalej

Jan Skotnicki

Chyba nigdy nie widziałem żadnego jego przedstawienia. Patrzę na listę spektakli przez niego reżyserowanych i nic mi się nie przypomina. Nie mogłem być w Płocku w czasach, gdy tam dyrektorował, inaugurując zresztą działalność miejscowego teatru. W ostatnich dziesięciu latach robił już niewiele. Ale pamiętam przedstawienie z Teatru TV z lat 80.: Misterium Wielkanocne w układzie Schillera, z gdańskimi aktorami. Bardzo ładne, stylowe. A do schillerowskiej klasyki sięgał w przeszłości częściej: do Pastorałki, Kramu z piosenkami, Godów weselnych. Sporo też zrealizował widowisk, które można określić mianem ludowych czy obrzędowych. Należał jeszcze do tego pokolenia reżyserów, którzy umieli robić duże inscenizacje, z

Czytaj dalej

W odpowiedzi pani doktor Baniewicz

Do serii adresów z cyklu: „Przy tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy”, skierowanych do dyrektora Instytutu Teatralnego, dołączyła także Elżbieta Baniewicz. Jej wypowiedź opublikowana w e-teatrze jest tyleż płomienną pochwałą dyr. Nowaka („wielkie, kolorowe ptaszysko”), co stanowczą odprawą, jaką daje krytykom, czyli kolegom z redakcji „Teatru” i mojej skromnej osobie (którą nota bene wymienia tylko z nazwiska, imię pomijając). Nie potrafię odpowiedzieć pani Baniewicz z równą elegancją. Bo co musiałbym napisać, by zrównoważyć jej jakże finezyjny epitet o „małym, prowincjonalnym zawistniku” i „czterech kauzyperdach”? Nie mam aż tak polemicznego temperamentu, a również, co być może panią Baniewicz zaskoczy, przeszkadza

Czytaj dalej