„Lubimy chodzić do teatru. Rozmawiamy o tym, co widzieliśmy. Pisze J. – T. czasem coś dodaje.” Tak anonsuje swój blog pt. Chodzimy do teatru nieznana mi para. Oni lubią chodzić do teatru, a ja lubię ich czytać, ponieważ piszą z pozycji zwykłego widza. W ich komentarzach do obejrzanych przedstawień nie ma krztyny tego upiornego mądrzenia się, które nazwałem kiedyś „teatrologią doktorantów”. Nie ma też recenzenckiej giełdy, bez której nie mogą żyć zawodowcy – nieustannego ruchu notowań: ten w górę, tamten w dół, tego lansujemy, tamten się skończył. J. i T. chodzą do teatru na bardzo różne rzeczy. W 2010 roku