Trzy grosze w sprawie Trójki

W związku z aferą w Trójce muszę też wtrącić swoje trzy grosze. Pewnie dlatego, że z radiem tym czuję się związany całe życie. Nie będę tu snuł sentymentalnych wspominków, ile Trójce zawdzięczam. W ostatnich latach zresztą ten mój związek z nią przypominał małżeństwo z długim stażem. Na początku była miłość, teraz jest już bardziej przyzwyczajenie i świadomość, że nowe miłości trudno znaleźć.

Oczywiście jak wszyscy ze smutkiem i zgrozą obserwowałem, co z Trójką się dzieje po wejściu „dobrej zmiany”. Można było oczywiście czynić zaklęcia, że dłużej klasztora, jak przeora, że radio mimo wszystko przetrwa. Możemy omijać trujące audycje i wybierać tylko te, które jeszcze się lubiło. Ale dzisiaj już widać, że z klasztoru zostały tylko pojedyncze cegły, a przeor trzyma się krzepko. Można wyklinać, że jest głupi, podły, strachliwy, karierowicz, konformista, służy władzy. Ale jest taki, jaki jest i rządzi. I co z tego, że efektem tych rządów jest pozbycie największych legend radia?

Odejście w marcu Wojciecha Manna wywołałoby na pewno większy oddźwięk, ale zbiegło się z początkiem pandemii i to pozwoliło kierownictwu Trójki przykryć sprawę. Z Markiem Niedźwieckim afera jest grubsza. Może nigdy nie należał do moich faworytów, choć rzecz jasna pamiętam początki Listy Przebojów Trójki, bo ona w dużej mierze stworzyła boom polskiej muzyki rockowej tamtego czasu. Jasne, że był w tym element polityki (w końcu kapele punkowe na liście się nie pojawiały), ale jak to bywa: coś, co miało służyć kontroli, zdołało się jej wymknąć. Jak wszyscy starzy słuchacze pamiętam doskonale, gdy cenzura nie pozwalała emitować Tanga Maanamu, bo zespół czymś podpadł. Albo jak w szczególnie polityczne dni nie nadawano normalnego wydania programu tylko jakąś sztuczną listę utworów instrumentalnych. Niedźwiecki jej nie prowadził. Jaką żałosną powtórką z historii jest to, co się stało teraz.

Niedźwiecki dzisiaj wydawał mi się człowiekiem, który chce już tylko puszczać swoje ulubione piosenki i mieć święty spokój. No i niestety trafił w oko politycznego cyklonu. A jeszcze do tego różne kundelki obszczekują go, wypominając grzechy młodości. Swoją drogą uwielbiam tych czyściochów moralnych co to zawsze wiedzą, jak się zachować. Są tacy cnotliwi, ale tylko dlatego, że nie mieli okazji cnoty stracić.

Współczuję tym kolegom i przyjaciołom, których w Trójce jeszcze mam. Domyślam się, jakiej presji podlegają z różnych zresztą stron i ile nerwów kosztują sytuacje, z którymi muszą się zderzać. Jak wkurwiające jest, gdy ktoś po prostu rozpierdala ci robotę.  

1 150 odwiedzin

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.