“A propos, teraz nasz kraj przywiązuje wagę do wyborów prezydenckich. Znów Pan zagłosuje na prezydenta Dudę?
– Dzisiaj sytuacja jest pogmatwana i jak widać, wszystko się zmienia. W ostatniej chwili do gry wszedł Rafał Trzaskowski. To sprawia, że generalnie jestem zniechęcony. Nie jest to z mojej strony żadne krygowanie się czy unikanie odpowiedzi. Nie umiem w sposób jednoznaczny rozpoznać, co się wokół dzieje. Czuję się, jak to jest powiedziane w Hamlecie, między ostrzami wielkich szermierzy. Nie ma we mnie jasności. Mam wrażenie, że każda ze stron próbuje manipulować emocjami wyborców.”
Kto to powiedział w wywiadzie prasowym? Maciej Nowak, dyrektor artystyczny Teatru Polskiego w Poznaniu. Wywiad zaczyna się od pesymistycznych rozważań o sytuacji teatru i ludzi teatru w okresie pandemii, większą jego część zajmuje jednak tematyka kulinarna. No i w ostatnim akapicie pojawia się te kilka zdań o tym, że Nowak nie wie, jak się odnieść do wyborów prezydenckich. Przywołuje słowa Hamleta, które dokładnie brzmią:
Biada podrzędnym istotom, gdy wchodzą
Pomiędzy ostrza potężnych szermierzy [tłum. Józef Paszkowski]
Hamlet, jak wiadomo, wypowiada tę kwestię w rozmowie z Horacym, ale kieruje ją pod adresem Gildensterna i Rozenkranca – postaci niesympatycznych, nasłanych przez Klaudiusza do szpiegowania Hamleta.
Trudno mi dyskutować z emocjami Macieja Nowaka, choć pozwolę sobie na zdziwienie, że człowiek teatru, który zawsze deklarował przywiązanie do tradycji, bardzo polskiej w końcu, zaangażowania tej sztuki w sprawy publiczne, nagle zdradza się z przykrym kunktatorstwem. “Nie ma we mnie jasności” – powiada jakby nie mógł się zdecydować, czy zjeść golonkę czy pierogi. Niestety nie ma takiej opcji, by spałaszować i to, i to, choć oczywiście tak by było najsmaczniej.
Akurat wybory, które się zbliżają, mają taki wymiar, że trzeba się jasno opowiedzieć. Nie wiem, co Nowakowi jest potrzebne, by “jednoznacznie rozpoznać, co się wokół dzieje”? Jest poniżej mojej i jego inteligencji, by próbować tłumaczyć, ile złego dzieje się z powodu obecnie panującej władzy. Ostatnie dni znowu przynoszą kolejne argumenty. Uważam, że uczynienie z tematyki LGBT głównego sporu w kampanii prezydenckiej jest haniebną prowokacją, makiawelicznym środkiem do celu i być może ze strony opozycji byłoby polityczną mądrością odrzucenie tego pola walki. Ale czy Nowakowi – w końcu osobie, która dokonała publicznego comingoutu – nie przeszkadza ta cyniczna gra władzy homofobiczną kartą?
“Mam wrażenie, że każda ze stron próbuje manipulować emocjami wyborców” – powiada Nowak. Jasne, że kampanie wyborcze budowane są na emocjach. Ale czy Nowak uważa, że zawsze są one skłamane? Czy hasło: “Mamy dość” – nie bierze się z autentycznych nastrojów? Gdzie się podziała intuicja człowieka, dla którego teatr jest barometrem społecznych uczuć? Oczywiście trzeba widzieć fakt, że niemała część wyborców “nie ma dość”. Dlatego wyzwaniem będzie rzeczywistość, która się zrodzi po wyborach, niezależnie, kto zostanie prezydentem. Nie oznacza to jednak, że na wszelki wypadek lepiej przyjąć postawę: moja chata z kraja.
Nie mam zamiaru agitować Nowaka za jakimś konkretnym kandydatem w wyborach prezydenckich. Można nad nimi kręcić nosem, choć uważam, że ich spektrum obejmuje właściwie wszystkie możliwe opcje światopoglądowo-polityczne. Wybór jest. I wbrew temu, co mówi Nowak, sytuacja nie jest pogmatwana. Jest jasna jak cholera. Można nie wiedzieć, za kim się jest, ale trzeba wiedzieć przeciw czemu.