„Definicja piękna… Mój Boże, kto tylko po ołówek chwyci, zaraz się o to pokusi, a przecież to sprawa czułego wewnętrznego astrolabium, bezbłędnie naprowadzającego na kierunek celu. Raz chciałbyś być w ogrodzie kwitnącym, to znów pociąga cię za sobą waląca się lawina. Wyrywa drzewa, wykroty, osuwa głazy. Przecież wciąż to ty sam… i te strzeliste kolumny Apollina w Didimie, i ten żałosny ludzki strzęp Aidsem porażony w Greenwich Village. Ostrość światła obraz może zaciemnić, a ciemny filtr rozjaśnić… Selekcja wrażeń, przetwarzanie obrazów – to wszystko dzieje się poza świadomością, choć nie bez bólu… zalegają we mnie gotowe obrazy…” Gdy umarł Andrzej