Czytam wywiady z Robertem Glińskim, w których opowiada o swoich pomysłach na Teatr Powszechny i chociaż nie chciałbym z góry przesądzać szans powodzenia tej dyrekcji, to nie potrafię ukryć sceptycyzmu. Można oczywiście snuć wizje o robieniu teatru na stadionie albo w Parku Skaryszewskim, ale przypomnę, że teatr głównie gra u nas w miesiącach, gdy jest na dworze zimno. Powszechny ma trzy sceny, coś trzeba na nich pokazywać. Gliński nie przedstawia tu niczego, na co by nie wpadł każdy starający się o posadę dyrektora. Jakieś szanse upatrywałbym nie w doświadczeniu filmowym Glińskiego i jego zainteresowaniach społecznych, ale w tym, o czym