Palikot chwali Słobodzianka

Janusz Palikot zabrał głos w sprawie wyboru Słobodzianka na dyrektora Teatru Dramatycznego. Generalnie wybór pochwalił, ponieważ uważa autora Naszej klasy za wybitnego dramatopisarza i świetnego dyrektora teatru, a wspomnianą sztukę uznaje za arcydzieło na miarę Umarłej klasy. Jednocześnie dowodzi, że Słobodzianek został mianowany przez panią prezydent w Warszawy z powodów politycznych: „Dlaczego Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy i członkini środowiska Odnowy w Duchu Świętym, powierza z naruszeniem zasad, teatr osobie antyklerykalnej, filosemickiej, i generalnie niepoprawnej politycznie? A kimś takim jest Tadeusz Słobodzianek! To zagadka! Jak ją wyjaśnić? Wiele tłumaczy jednak to, kto tych nominacji nie dostaje, a nie to – kto

Czytaj dalej

Ćwierćfinały

Pilch powiada, że na mistrzostwach zawsze najciekawsze są ćwierćfinały. Wygląda na to, że tegoroczne Euro raczej nie potwierdza tej reguły. Może dlatego, że w trzech meczach spotkały się drużyny, które chciały i mogły wygrać z drużynami, które nie potrafiły powalczyć o zwycięstwo (tu szczególnie zawiodła Francja). W piątek wracałem z premiery Snu nocy letniej w Lublinie, więc mecz Niemcy – Grecja częściowo wysłuchałem w radiu z komentarzem Tomasza Zimocha – chyba po raz pierwszy w większej dawce. Nie bardzo rozumiem, dlaczego ludzie tak bardzo się nim zachwycają. Przecież to jest w czystej postaci grafomania, jeśli można określenie to zastosować do

Czytaj dalej

Po meczu

Powinienem dzisiaj opisać to, co się zdarzyło wczoraj wieczorem. Ale nie potrafię tym razem zrobić tego tak detalicznie jak piątkową inaugurację. Wtedy obserwowałem wszystko z wytężoną uwagą, ciekawiły mnie szczegóły, nawet z pozoru nieistotne. Ale wczoraj liczyły się tylko emocje – nieprawdopodobny stan napięcia, który mi się udzielił, choć przecież niejeden ważny mecz widziałem. Oczywiście na stadionie atmosfera była szczególnie naelektryzowana – przy tym wbrew temu, co działo się na ulicach pozbawiona złowrogich elementów. Nie ma co ukrywać: Euro na stadionie narodowym nie oglądają kibole z żylety Legii. Te pięćdziesiąt parę tysięcy ludzi pewnie było reprezentacją „lepszej” Polski, mniej sfrustrowanej,

Czytaj dalej

Mecz

Rozpoczęła się inauguracja. Setki dzieciaków wbiegły na boisko i zaczęły wykonywać figury, które tworzyły żywe obrazy. Układom towarzyszyła muzyka: najpierw Chopin grany przez pianistę na wielkim fortepianie, który ustawiono na środku boiska, a potem ilustrację dźwiękową przejął didżej. Teraz już nie pamiętam wszystkiego, ale cała ta choreografia robiła efektowne wrażenie. Wszystko zmieniało się błyskawicznie i wykonane było perfekcyjnie. Ludzie klaskali, bo im się naprawdę podobało. Punkt kulminacyjny tej oprawy należał jednak do kibiców. Byli już wcześniej uprzedzeni, że na znak znajdujących się na trybunach hostess mieli podnieść duże kartki papieru. Sygnał wyświetliły też monitory. I stopniowo różne kolory kartek utworzyły

Czytaj dalej

Przed meczem

No więc było tak: o trzeciej z Radkiem – kompanem od oglądania piłki, z jego synkiem Jasiem ruszyliśmy na mecz. Jeszcze przed wyjściem sprawdzanie, czy mamy bilety, bo jakbyśmy o nich zapomnieli… Mieliśmy na sobie te same biało-czerwone koszulki: Jasio trochę za dużą, ja trochę za małą, Radek w sam raz. I szaliki. Zanim doszliśmy do stacji Racławicka już zaczęło padać. W metrze sporo ludzi, ale można było wejść. W centrum jedni kierowali się pod Pałac, drudzy w stronę stadionu. Gadżeciarze zaczepiali, by kupić a to nakrycia głowy w przeróżnych fasonach, a to szaliki, a to farbki do malowania. Myśleliśmy,

Czytaj dalej

Kopenhaga

Lejb Fogelman jest zapewne znakomitym prawnikiem. Na pewno jest znaną postacią warszawskiej socjety, co dało się widzieć na wczorajszej premierze Kopenhagi Frayna w Teatrze Imka. (Z programu dowiedziałem się, że Fogelman jest absolwentem warszawskiego Liceum im. Konopnickiej, czyli moim starszym kolegą ze szkoły…). Spektakl powstał dzięki Fogelmanowi. Wystawienie Kopenhagi było od dawna jego idea fixe. Ale jakkolwiek mecenas by zachwalał przedstawienie, głosił jego doniosłość, nie zagada prawdy. Jak mawiał Puzyna: „klient nie daje wielkich szans obrony”. Wbrew pozorom taka sztuka jak Kopenhaga nie jest łatwa do inscenizacji. Nie tylko z powodu treści obciążonej specjalistyczną terminologią z dziedziny fizyki i chemii.

Czytaj dalej

Hamlet na Mokotowskiej

Hamleta Maciej Englert prawdopodobnie chciał wystawić na przekór tendencjom do uwspółcześniania klasyki, wszelkiego rodzaju przeróbkom, przepisywaniom i wariacjom. W scenie z aktorami skarżą się oni Hamletowi, że konkurencję robią im teatrzyki dziecięce. Rzadko kiedy w inscenizacjach Hamleta słyszy się te kwestie – w spektaklu Englerta wydobyto je w sposób jawnie aluzyjny, przy tym nie są to aluzje do teatru czasów Szekspira. Hamlet we Współczesny zrobiony jest zatem z całkowitym szacunkiem dla tekstu. Rzekłbym: z ostentacyjnym szacunkiem. Nawet wybór przekładu Józefa Paszkowskiego wydaje się służyć tej postawie. Przez cztery godziny śledzimy akcję Hamleta tak jak byśmy wrócili do pierwszej lektury tragedii.

Czytaj dalej

Zwierzyniec

Dzisiaj będą obrazki z życia biurowego. Jak wiadomo w pierwszych latach TVP Kultura twórca tzw. oprawy, Mariusz Wilczyński, jej bohaterami uczynił kota i mysz. Rozmaite, animowane scenki z ich udziałem stanowiły przerywniki i zwiastuny kolejnych pozycji programowych. Z tych historyjek Wilk ułożył nawet film pt. Kizi mizi. Kot i mysz zniknęły już z naszej anteny, ale to nie oznacza, że zwierzyna nie jest obecna w życiu pracowników Kultury. Powiedziałbym nawet, że jest coraz bardziej obecna. O ile mnie pamięć nie myli to jako pierwsi pojawili się Bąbel i Ryszard. Mieli, zdaje się, wielkie szczęście, że trafili pod opiekę naszej koleżanki

Czytaj dalej

Zaliczenie

Na zakończenie zajęć ze Współczesnego życia teatralnego, które prowadzę na Wydziale Wiedzy o Teatrze, jak zwykle zadałem studentom test składający się z 15 pytań dotyczących bieżących wydarzeń. Ostatni punkt testu polegał na tym, że studenci mieli dla mnie sformułować pytanie. Zasada oceny była prosta: jeśli odpowiedziałem prawidłowo, tracili punkt, jeśli nie odpowiedziałem – zdobywali. Raz mnie się udawało, raz im. Dostałem też pytanie: jaka premiera odbyła się ostatnio w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku? Akurat tego nie wiedziałem, więc studentka otrzymała punkt. Ale z ciekawości zapytałem: co to był za spektakl? Usłyszałem odpowiedź: nie wiem. Prostota tego fortelu niezwykle mnie rozbawiła.

Czytaj dalej

Słobodzianek w Dramatycznym

Słobodzianek został dyrektorem Teatru Dramatycznego, a zatem stało się to, co się miało stać. Przyjmuję tę wiadomość jak Klaudiusz w Hamlecie: „z jednym okiem śmiejącym się i z drugim płaczącym”. Jasne jest, że Słobodzianek to nie jest byle kto, ma swój dorobek, osiągnięcia i co ważne wyrazisty światopogląd. Można krytykować procedurę wyboru nowego dyrektora Dramatycznego, ale nie kompetencje samego kandydata. Podobno złożył najlepszy program (został ujawniony, pozostałych chętnych chyba nie, więc trudno porównać). Ten dokument pokazuje kierunek, jakim chce podążać Słobodzianek. Dramatyczny pod jego rządami będzie ośrodkiem promocji dramatu, co jak wiadomo jest ideą fixe Słobodzanka. To ma być teatr

Czytaj dalej