Boski romans

Dawno nie byłem w Koneserze na Pradze, a wczoraj zawitałem pierwszy raz, odkąd zadomowił się tam Teatr Konsekwentny. Nie wiem, jakie będą perspektywy tego miejsca, ale na razie budzi sympatię już od pierwszego wejrzenia. Zawsze marzyłem o tym, żeby w teatrze można było siedzieć na leżakach, które dają o wiele większą wygodę niż zwykłe fotele teatralne i pozwoliłyby z pewnością znieść największe trudy obserwowania scenicznych zmagań. W Koneserze leżaki na razie ustawiono przy wejściu do teatru i obok dobrze zaopatrzonego baru, co i tak stwarza przychylną atmosferę zwłaszcza w ciepły, letni wieczór. Miałbym dla gospodarzy teatru taką sugestię, by po

Czytaj dalej

Alicja Bienicewicz

Zasmuciła mnie wiadomość o śmierci Alicji Bienicewicz. Słyszałem o jej chorobie, ale jednak trudno pogodzić się z faktem, że aktorkę można już tylko wspominać. A we wspomnieniach oczywiście stają przed oczami sceny ze spektakli Krystiana Lupy, w których grała. Właściwie debiutowała razem z nim w Starym Teatrze w Iwonie, księżniczce Burgunda. Potem wystąpiła w wielu przedstawieniach Lupy, a role, które natychmiast przychodzą na myśl stworzyła w Marzycielach i w Lunatykach. Regina i Gertruda Hentjen. Za tę drugą rolę otrzymała Nagrodę im. Zelwerowicza w 1995 roku. Pamiętam, że Andrzej Wanat – naczelny Teatru – wysłał mnie na Dworzec Centralny, żebym odebrał

Czytaj dalej

Profesor

Zajęcia z nim odbywały się we czwartki o godz. 15.00. Nosiły nazwę: Wprowadzenie do historii teatru i zaczynały się na III roku. Dla mojej grupy to było w roku akademickim 1988/89. Ciekawy czas, na naszych oczach historia się działa. Na te zajęcia o 15-tej biegliśmy na Miodową z pałacyku ASP, gdzie od rana mieliśmy Studium Wojskowe. Byliśmy chyba ostatnim rocznikiem, który musiał je zaliczyć ze wszystkimi rygorami (kiedyś może to opiszę, bo wspominanie Studium Wojskowego zawsze jest anegdotyczne). Tak więc czwartki były wyjątkowymi dniami w programie naszych zajęć. Z Profesorem spotykaliśmy się w sali muzycznej. Trochę inaczej wyglądała niż teraz.

Czytaj dalej

Klata w Starym Teatrze

W Dwutygodniku zaległa rozmowa z Janem Klatą o jego planach dyrekcyjnych w Starym Teatrze. Wybór, jak wiadomo, wzbudził kontrowersje, choć osobiście nie będąc jakimś wielkim admiratorem twórczości Klaty jestem skłonny obdarzyć go kredytem zaufania. Z różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że pewnie nadchodzi czas, by ludzie z pokolenia Klaty brali większą odpowiedzialność za teatr – nie tylko realizowali się we własnej karierze, ale stawali się liderami zespołów i kreatorami miejsc. Gotowość zrezygnowania z wygodnej pozycji wziętego reżysera i chęć podjęcia się wyzwania, które pewnie więcej oferuje trudów niż przyjemności dobrze świadczy o Klacie. Mam wrażenie zresztą, że w reżyserze już

Czytaj dalej

Andrzej Łapicki

Lipiec to paskudny miesiąc dla ludzi teatru. Cztery lata temu zmarł Jerzy Koenig, trzy lata temu odeszli Zbigniew Zapasiewicz i Igor Przegrodzki, a dzisiaj – Andrzej Łapicki. Schodzą ze sceny jakby po sezonie. Trudno mi jakoś zebrać się na wspomnienie o Profesorze. Przypominam sobie wpis, który zrobiłem 11 listopada 2009 roku z okazji 85 urodzin Andrzeja Łapickiego. Dzisiaj niewiele bym w tym tekście zmienił: „Andrzej Łapicki był moim Rektorem PWST. To on siedział za stołem w auli, gdy 1 października 1986 roku szedłem po odbiór indeksu. Wręczał go Jerzy Koenig jako dziekan WoT-u, ale Rektor Łapicki podawał świeżo upieczonym studentom rękę.

Czytaj dalej

Stuhr

Przeczytałem książkę Jerzego Stuhra. Jedna rzecz mnie szczególnie w niej uderzyła. Jest to dziennik czasu choroby – bardzo ciężkiej choroby, która dotknęła aktora zupełnie niespodziewanie. Mogła też oznaczać wyrok śmierci. Wobec takiej perspektywy wszystkie sprawy ulegają przewartościowaniu. I oczywiście chory Jerzy Stuhr nie kryje, że to doświadczenie wiele go nauczyło, przede wszystkim pokory „wobec majestatu życia i śmierci”. Stuhr w zapiskach nie epatuje jednak opisami swoich stanów fizycznych i psychicznych. Zdecydowana większość notatek poświęcona jest temu, co się dzieje wokół, bynajmniej nie szpitalnej rzeczywistości. Stuhr pisze o tym, co obejrzał w telewizji, co przeczytał, trochę o polityce, sporo o tzw.

Czytaj dalej

Madame

Madame na Woli jest spektaklem zabawnym, bardzo zręcznie wyreżyserowanym, może się podobać i zapewne będzie się cieszył powodzeniem. To taki teatr z niczego, kilka krzeseł na pustej scenie tworzy różne miejsca akcji, zespół muzyczny na podwyższeniu w głębi ilustruje sytuacje sceniczne a to melodiami z epoki, a to dźwiękami robiącymi nastrój. No i przede wszystkim aktorzy, którzy sprawnie odtwarzają po kilka postaci w zależności od toku narracji głównego bohatera, którego gra Waldemar Barwiński. W niecałe dwie godziny opowiedziano w sposób nie nużący historię ponadprzeciętnego licealisty, który zakochał się w nieco tajemniczej nauczycielce języka francuskiego (Olga Bożek). Wszystko byłoby bardzo fajne,

Czytaj dalej

Piłkarska Środa

W zeszłotygodniowym numerze Polityki zamieszczono artykuł o sukcesie Euro, który opatrzono dodatkowym komentarzem prof. Środy. Fragment  tekstu zacytuję: „była to podróż w głąb patriarchatu, w którym żyjemy; bieganie za piłką, która musi trafić do celu, jest jak kibicowanie plemnikowi, który powinien odnieść prokreacyjny sukces, by legalizować męską władzę. Piłka nożna to bardzo falliczny sport. Euro było niewątpliwie świętem fallusa i jego potrzeb. Było to obnażenie istoty męskiej, a właściwie chłopięcej polityki, dla której najważniejsze jest: zbudować stadion, dokopać przeciwnikowi i strzelić bramkę”. Jak to przeczytałem, to nie ukrywam: zagotowałem się – zupełnie, jak obrońca Tura Turek, którego kiwnął napastnik Jaroty

Czytaj dalej

Panu Piotrowi Wawerowi w odpowiedzi

Pan Piotr Wawer jr nadesłał komentarz do mojego najnowszego wpisu, poświęconego sprawie działań sygnatariuszy listu Teatr nie jest produktem… Cytuję go w całości: „Specyfika ruchu obywatelskiego jakim jest inicjatywa Teatr nie jest produktem… powoduje, że po informacje o działaniach tej niesformalizowanej grupy jej uczestnik musi się często sam pofatygować choć odrobinę. Jednym z większych problemów jakie napotykamy w swoich działaniach jest właśnie fakt, że ogromna część z 4 tysięcy sygnatariuszy czeka, aż jacyś bliżej nieokreśleni liderzy „coś zrobią”, wszystko „jakoś zorganizują”. Pytania, które pan stawia i problemy, które pan zauważa są często zasadne ale nie ma wśród nas wybranego koordynatora

Czytaj dalej

Co się dzieje?

Jako sygnatariusz listu Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem otrzymałem bodaj tydzień temu mailowe zaproszenie na spotkanie uczestników protestu, które miało się odbyć 28 czerwca w Instytucie Teatralnym. Zaproszenie uzupełnione było informacją: „Podczas spotkania omówione zostaną ostatnie działania samorządów oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego względem teatrów publicznych. Planowana jest także dyskusja na temat dalszych działań ruchu i współpracy z już istniejącymi organizacjami. Obecni będą przedstawiciele ZASP”. Nie mogłem uczestniczyć w spotkaniu, ale byłem ciekaw jego rezultatów. Spodziewałem się, że po  zakończeniu zebrania wydany zostanie jakiś komunikat. Byłoby oczywiście doskonale, gdyby można się było zapoznać z protokołem, a

Czytaj dalej