Mylić się jest, jak wiadomo, rzeczą ludzką. I pewnie trzeba być wyrozumiałym wobec pomyłek i błędów, które bliźni nasi popełniają. Ile razy samemu się jakieś głupstwo wypowiedziało, że później tylko wstyd. Ale są wpadki nadzwyczaj widowiskowe, które nabierają wprost symbolicznego wymiaru. Mówią bardzo wiele. Można się z nich natrząsać, wyśmiewać, ale w istocie napawają smutkiem. Ten poseł, który z niezachwianą pewnością siebie podał, że powstanie warszawskie wybuchło w 1988 roku, a stan wojenny wprowadzono w 1989 – czy nie jest żywym przykładem ignorancji tzw. przedstawicieli narodu? A teraz inny przykład, który nawet nie chce mi się komentować. Tekst z portalu