Stuhr

Przeczytałem książkę Jerzego Stuhra. Jedna rzecz mnie szczególnie w niej uderzyła. Jest to dziennik czasu choroby – bardzo ciężkiej choroby, która dotknęła aktora zupełnie niespodziewanie. Mogła też oznaczać wyrok śmierci. Wobec takiej perspektywy wszystkie sprawy ulegają przewartościowaniu. I oczywiście chory Jerzy Stuhr nie kryje, że to doświadczenie wiele go nauczyło, przede wszystkim pokory „wobec majestatu życia i śmierci”. Stuhr w zapiskach nie epatuje jednak opisami swoich stanów fizycznych i psychicznych. Zdecydowana większość notatek poświęcona jest temu, co się dzieje wokół, bynajmniej nie szpitalnej rzeczywistości. Stuhr pisze o tym, co obejrzał w telewizji, co przeczytał, trochę o polityce, sporo o tzw.

Czytaj dalej

Madame

Madame na Woli jest spektaklem zabawnym, bardzo zręcznie wyreżyserowanym, może się podobać i zapewne będzie się cieszył powodzeniem. To taki teatr z niczego, kilka krzeseł na pustej scenie tworzy różne miejsca akcji, zespół muzyczny na podwyższeniu w głębi ilustruje sytuacje sceniczne a to melodiami z epoki, a to dźwiękami robiącymi nastrój. No i przede wszystkim aktorzy, którzy sprawnie odtwarzają po kilka postaci w zależności od toku narracji głównego bohatera, którego gra Waldemar Barwiński. W niecałe dwie godziny opowiedziano w sposób nie nużący historię ponadprzeciętnego licealisty, który zakochał się w nieco tajemniczej nauczycielce języka francuskiego (Olga Bożek). Wszystko byłoby bardzo fajne,

Czytaj dalej

Piłkarska Środa

W zeszłotygodniowym numerze Polityki zamieszczono artykuł o sukcesie Euro, który opatrzono dodatkowym komentarzem prof. Środy. Fragment  tekstu zacytuję: „była to podróż w głąb patriarchatu, w którym żyjemy; bieganie za piłką, która musi trafić do celu, jest jak kibicowanie plemnikowi, który powinien odnieść prokreacyjny sukces, by legalizować męską władzę. Piłka nożna to bardzo falliczny sport. Euro było niewątpliwie świętem fallusa i jego potrzeb. Było to obnażenie istoty męskiej, a właściwie chłopięcej polityki, dla której najważniejsze jest: zbudować stadion, dokopać przeciwnikowi i strzelić bramkę”. Jak to przeczytałem, to nie ukrywam: zagotowałem się – zupełnie, jak obrońca Tura Turek, którego kiwnął napastnik Jaroty

Czytaj dalej

Panu Piotrowi Wawerowi w odpowiedzi

Pan Piotr Wawer jr nadesłał komentarz do mojego najnowszego wpisu, poświęconego sprawie działań sygnatariuszy listu Teatr nie jest produktem… Cytuję go w całości: „Specyfika ruchu obywatelskiego jakim jest inicjatywa Teatr nie jest produktem… powoduje, że po informacje o działaniach tej niesformalizowanej grupy jej uczestnik musi się często sam pofatygować choć odrobinę. Jednym z większych problemów jakie napotykamy w swoich działaniach jest właśnie fakt, że ogromna część z 4 tysięcy sygnatariuszy czeka, aż jacyś bliżej nieokreśleni liderzy „coś zrobią”, wszystko „jakoś zorganizują”. Pytania, które pan stawia i problemy, które pan zauważa są często zasadne ale nie ma wśród nas wybranego koordynatora

Czytaj dalej

Co się dzieje?

Jako sygnatariusz listu Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem otrzymałem bodaj tydzień temu mailowe zaproszenie na spotkanie uczestników protestu, które miało się odbyć 28 czerwca w Instytucie Teatralnym. Zaproszenie uzupełnione było informacją: „Podczas spotkania omówione zostaną ostatnie działania samorządów oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego względem teatrów publicznych. Planowana jest także dyskusja na temat dalszych działań ruchu i współpracy z już istniejącymi organizacjami. Obecni będą przedstawiciele ZASP”. Nie mogłem uczestniczyć w spotkaniu, ale byłem ciekaw jego rezultatów. Spodziewałem się, że po  zakończeniu zebrania wydany zostanie jakiś komunikat. Byłoby oczywiście doskonale, gdyby można się było zapoznać z protokołem, a

Czytaj dalej

Palikot chwali Słobodzianka

Janusz Palikot zabrał głos w sprawie wyboru Słobodzianka na dyrektora Teatru Dramatycznego. Generalnie wybór pochwalił, ponieważ uważa autora Naszej klasy za wybitnego dramatopisarza i świetnego dyrektora teatru, a wspomnianą sztukę uznaje za arcydzieło na miarę Umarłej klasy. Jednocześnie dowodzi, że Słobodzianek został mianowany przez panią prezydent w Warszawy z powodów politycznych: „Dlaczego Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy i członkini środowiska Odnowy w Duchu Świętym, powierza z naruszeniem zasad, teatr osobie antyklerykalnej, filosemickiej, i generalnie niepoprawnej politycznie? A kimś takim jest Tadeusz Słobodzianek! To zagadka! Jak ją wyjaśnić? Wiele tłumaczy jednak to, kto tych nominacji nie dostaje, a nie to – kto

Czytaj dalej

Ćwierćfinały

Pilch powiada, że na mistrzostwach zawsze najciekawsze są ćwierćfinały. Wygląda na to, że tegoroczne Euro raczej nie potwierdza tej reguły. Może dlatego, że w trzech meczach spotkały się drużyny, które chciały i mogły wygrać z drużynami, które nie potrafiły powalczyć o zwycięstwo (tu szczególnie zawiodła Francja). W piątek wracałem z premiery Snu nocy letniej w Lublinie, więc mecz Niemcy – Grecja częściowo wysłuchałem w radiu z komentarzem Tomasza Zimocha – chyba po raz pierwszy w większej dawce. Nie bardzo rozumiem, dlaczego ludzie tak bardzo się nim zachwycają. Przecież to jest w czystej postaci grafomania, jeśli można określenie to zastosować do

Czytaj dalej

Po meczu

Powinienem dzisiaj opisać to, co się zdarzyło wczoraj wieczorem. Ale nie potrafię tym razem zrobić tego tak detalicznie jak piątkową inaugurację. Wtedy obserwowałem wszystko z wytężoną uwagą, ciekawiły mnie szczegóły, nawet z pozoru nieistotne. Ale wczoraj liczyły się tylko emocje – nieprawdopodobny stan napięcia, który mi się udzielił, choć przecież niejeden ważny mecz widziałem. Oczywiście na stadionie atmosfera była szczególnie naelektryzowana – przy tym wbrew temu, co działo się na ulicach pozbawiona złowrogich elementów. Nie ma co ukrywać: Euro na stadionie narodowym nie oglądają kibole z żylety Legii. Te pięćdziesiąt parę tysięcy ludzi pewnie było reprezentacją „lepszej” Polski, mniej sfrustrowanej,

Czytaj dalej

Mecz

Rozpoczęła się inauguracja. Setki dzieciaków wbiegły na boisko i zaczęły wykonywać figury, które tworzyły żywe obrazy. Układom towarzyszyła muzyka: najpierw Chopin grany przez pianistę na wielkim fortepianie, który ustawiono na środku boiska, a potem ilustrację dźwiękową przejął didżej. Teraz już nie pamiętam wszystkiego, ale cała ta choreografia robiła efektowne wrażenie. Wszystko zmieniało się błyskawicznie i wykonane było perfekcyjnie. Ludzie klaskali, bo im się naprawdę podobało. Punkt kulminacyjny tej oprawy należał jednak do kibiców. Byli już wcześniej uprzedzeni, że na znak znajdujących się na trybunach hostess mieli podnieść duże kartki papieru. Sygnał wyświetliły też monitory. I stopniowo różne kolory kartek utworzyły

Czytaj dalej

Przed meczem

No więc było tak: o trzeciej z Radkiem – kompanem od oglądania piłki, z jego synkiem Jasiem ruszyliśmy na mecz. Jeszcze przed wyjściem sprawdzanie, czy mamy bilety, bo jakbyśmy o nich zapomnieli… Mieliśmy na sobie te same biało-czerwone koszulki: Jasio trochę za dużą, ja trochę za małą, Radek w sam raz. I szaliki. Zanim doszliśmy do stacji Racławicka już zaczęło padać. W metrze sporo ludzi, ale można było wejść. W centrum jedni kierowali się pod Pałac, drudzy w stronę stadionu. Gadżeciarze zaczepiali, by kupić a to nakrycia głowy w przeróżnych fasonach, a to szaliki, a to farbki do malowania. Myśleliśmy,

Czytaj dalej