Pieśni Leara

Jak na razie najlepszym przedstawieniem Warszawskich Spotkań Teatralnych są Pieśni Leara Grzegorza Brala. Obserwatorzy, którzy z góry przekreślili tegoroczną edycję WST, bo nie lubią Słobodzianka, oczywiście udają, że spektaklu Pieśni Kozła nie ma. Pieśni Leara nie pasują do obrazka, na którym namalowany jest tylko jeden rodzaj teatru. A Bral? – co tam Bral, poznaliśmy się na nim w Warszawie i wiemy, że nic ciekawego już nam nie pokaże. Chwali się nagrodami z Edynburga? Przecież my sami wiemy, kto z naszych jest dobry i kto umie zadziwić świat. Napisałem, że Pieśni Leara są najlepszym jak do tej pory spektaklem WST i

Czytaj dalej

Koniec mediów, koniec krytyki

Teatr Stary w Lublinie zaprasza dziś o 18.00 na kolejne spotkanie z cyklu „Bitwa o literaturę. Koniec mediów, koniec krytyki”. Świat krytyki literackiej, teatralnej, sztuki kończy się. Do niczego nie są nam potrzebne lub niebawem nie będą głosy krytyków, bo czy iść na spektakl lub do kina dowiemy się z forum dyskusyjnego, a najbardziej istotna jest dziś reklama książki czy filmu. Niedługo będą czytane wyłącznie te książki, które są mocno reklamowane. Śmierć krytyki oznacza śmierć ambitnej kultury, tymczasem zgadzamy się na to, by krytycy zniknęli, by każdy mógł być artystą. Czy Web 2.0 zabije kulturę, jak uważa Andrew Keen w

Czytaj dalej

Tysiąc znaków o „Braciach i siostrach”

Wyszedłem dzisiaj ze spektaklu Bracia i siostry Mai Kleczewskiej, który grany był w Imce. Piszę o tym z pewnym wstydem, ponieważ raczej nie jestem skłonny do demonstracyjnych zachowań w teatrze. Może z wiekiem tracę cierpliwość. Może szkoda mi czasu na udawanie zainteresowania, gdy przedstawienie kompletnie nie działa. A Bracia i siostry przez półtorej godziny męczyli mnie nieznośną grafomanią, tandetą scenicznych pomysłów, obficie korzystających z cudzych inspiracji (Pina Bausch, Castelucci), posmarkanym aktorstwem (aktorzy odgrywali jakie straśnie neurasteniczne stany), namolną muzyką i dramaturgią, która cytaty z Czechowa i Dostojewskiego zmieniała w pretensjonalne zwierzenia. Niestety nie po drodze mi z ostatnimi przedstawieniami Kleczewskiej.

Czytaj dalej

Młody Stalin

Czy ktokolwiek widział ostatnio w jednym miejscu i w jednym czasie razem zgromadzonych: Jerzego Urbana, Janusza Palikota, Bronisława Wildsteina, Piotra Semkę, Jacka Żakowskiego, Michała Boniego i Tadeusza Mazowieckiego? A oni wszyscy byli wczoraj na premierze Młodego Stalina Słobodzianka w Dramatycznym. Czyżby teatr był jedynym już miejscem ponad podziałami? A może to zadziałały znane zdolności koncyliacyjne dyrektora Dramatycznego? Nowa sztuka Słobodzianka w kilku obrazach pokazuje, jak rodził się przyszły dyktator. Nie jest to jednak dramat historyczny sensu stricte. Słobodzianek tworzy wizerunek Stalina w konwencji łotrzykowskiej opowieści czy nawet wodewilu, bo sporo tu śmiechu, satyry, gruzińskich tańców i śpiewów, co inscenizacja Ondreja

Czytaj dalej

Ludzie teatru mówią czyli sztuka postdramatyczna

– Ważne, żeby na scenie było mokro i czerwono. – No i wybrali chuja. – Rzuciłam ciastkiem w papieża. Nie przeproszę. – Uważamy, że wypowiedź Ewy Wójciak powinna stać się powodem do ważnej dyskusji o poszanowaniu swobód zapisanych w konstytucji, a nie być przyczyną odwołania z funkcji dyrektora instytucji kultury. – Miejcie odwagę nazywać chujem tego, kto jest chujem. – Ja się patrzę i miarkuję. Tak bogata jest nasza polska mowa, czy nie można było czegoś lepszego użyć, w miejsce do cna wytartego „chuja”? – To jest po prostu… No ja płakałem po prostu na każdej stronie. – Dzieci z

Czytaj dalej

Sprawa Ewy W.

Sprawę Ewy Wójciak jest mi niebywale trudno komentować, ponieważ ją znam, lubię, a przede wszystkim cenię za to, co zrobiła z Ósemkami. Jednocześnie nie potrafię w żaden sposób usprawiedliwić tej nieszczęsnej wypowiedzi, która urosła teraz do żenującej afery. A już na pewno nie prawem do wolności słowa, bo byłoby coś bardzo smutnego w przypadku artystki, która walczyła o wolność słowami Mandelsztama, Herberta, Eliota (i była za to represjonowana), że dzisiaj dopomina się o wolność do nazywania drugiego człowieka chujem. Z drugiej zaś strony (ta druga strona zwykle psuje jasność ocen) widzę, że głupia odzywka sprowokowała nagonkę, w której chodzi o zniszczenie

Czytaj dalej

Moim adwersarzom w odpowiedzi

Ostatni mój wpis wywołał polemiki Witolda Mrozka i Mike’a Urbaniaka. Nie ma rady, trzeba na tę ubitą ziemię wychodzić i fechtować dalej. Pan Mrozek odpowiedział grzecznie i merytorycznie (tekst opublikowany na e-teatrze), czym zyskał moją sympatię, co nie oznacza zgody na jego argumenty. Recenzent „Gazety Wyborczej” zarzucił mi, że pominąłem ważniejszą jego zdaniem wątpliwość dotyczącą programu Warszawskich Spotkań Teatralnych – chodzi o brak wśród zaproszonych spektakli tych bardziej „nowoczesnych”, eksperymentujących z formą, łamiących tradycyjne narracje. Mrozek podaje nazwiska reżyserów m.in. Szczawińskiej, Garbaczewskiego, Borczucha, Rubina, których spektakle reprezentują ten nurt poszukiwań i z pewnością ożywiłyby festiwal. Tu rzeczywiście rysuje się między

Czytaj dalej

A to niespodzianka

Może wybór Argentyńczyka na papieża był niespodzianką, ale są na szczęście na tym świecie sprawy, do których Duch Św. się nie wtrąca i w związku z tym nie mogą zaskoczyć. Rzekłbym nawet, że ta przewidywalność jest ostoją porządku, czyni ład pośród chaosu, stanowi oparcie dla pogubionych. Bo nie mogło być inaczej. Nie mogło być tak, żeby recenzent „Gazety Wyborczej” nie skrytykował programu Warszawskich Spotkań Teatralnych w dniu jego ogłoszenia. Barcelona mogła nie wejść do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, sam nie miałem wielkiej wiary w awans drużyny Messiego. Ale gdyby tylko bukmacherzy zaproponowali zakłady, co kolega Mrozek napisze o WST, to obstawiłbym

Czytaj dalej

Dzień kobiet

W Didaskaliach rozmowa Joanny Krakowskiej, Doroty Sajewskiej, Małgorzaty Sugiery, Weroniki Szczawińskiej pt. Reżyser(ka). Narracja (nie)obecna. Najkrócej mówiąc tematem jest potrzeba rewizji historii polskiego teatru z punktu widzenia feministycznego. Joanna Krakowska zapowiada szeroko zakrojony projekt badawczy, który dokona zmiany historycznej narracji w duchu, by użyć funkcjonującej już w angielszczyźnie formuły: her-story (w miejsce: history). Bardzo to wszystko ciekawe, ale jednak budzi moje wątpliwości. Zwłaszcza gdy z poziomu ogólnych tez przejdziemy do szczegółowej egzemplifikacji. W rozmowie padają przykłady dwóch artystek, które mogłyby być kimś w rodzaju teatralnych „pramatek”. Joanna Krakowska jest przywiązana do pamięci o Wandzie Laskowskiej, a Weronika Szczawińska hołduje Lidii

Czytaj dalej

Mówi Małecki

Wywiad Grzegorza Małeckiego dla Rzeczpospolitej niewątpliwie dodał ognia do sporów, które toczą nasze życie teatralne i sprawiają, że to wciąż jest jakieś życie. Przypomnę, że aktor Teatru Narodowego w kąśliwy sposób opisał swoje doświadczenie w pracy z Mają Kleczewską nad przedstawieniem Orestei. Sprawa co prawda nie jest świeża, ponieważ dotyczy wydarzeń sprzed dwóch lat, a jednak okazała się dotkliwa (może nawet jak to teraz się mówi: traumatyczna). Małecki skarży się: „Na dwa tygodnie przed premierą nie znałem swojego tekstu i nie wiedziałem, o czym jest sztuka, a na próbach nie mogłem się niczego dowiedzieć. W końcu nie wytrzymałem i oddałem

Czytaj dalej