40 lat temu, w sierpniu 1981 roku, trwał tzw. karnawał Solidarności. Atmosferę czasu oddaje symbolicznie notatka kroniki Kultura polska po Jałcie 1944-81 Marty Fik pod datą 3 VIII:
„Demonstracyjny przejazd autobusów i ciężarówek ul. Marszałkowską w Warszawie (…). Pierwotna trasa pod KC (Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – przyp. mój) zmieniona na skutek zablokowania Alei Jerozolimskich przez milicję. W efekcie zablokowane przez wozy skrzyżowanie obu ulic. 50-godzinny strajk. ‘Ludzie znoszą jedzenie i papierosy. Z hoteli Forum i Metropol obsługa przynosi napoje chłodzące. Piękna pogoda. Zaimprowizowana estrada. 4 VIII występy Jacka Fedorowicza i Jana Pietrzaka, recytacja wierszy Miłosza etc. Trwa nastrój ludowego święta’ [cyt. za „Tygodnik Solidarność”]”. Notka kończy się zdaniem: „Obecna milicja – bez interwencji”.
Właściwie każdy dzień przynosił wydarzenia, które wskazywały, jak narasta napięcie między władzą a Solidarnością. Dwa dni później: „Druga faza rozmów przedstawicieli Solidarności z rządem. W sprawie kontroli przez Związek zasobów żywności oraz dostępu do środków masowego przekazu. Zakończona fiaskiem”. Rząd zrywa rozmowy, ale propaganda już wciska do głów, że Solidarność przygotowuje wielki spisek o przejęcie władzy. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich wydaje oświadczenie: „Nie musimy ostrzegać społeczeństwa przed tą najsilniejszą od Sierpnia kampanią dezinformacyjną, której demagogia się kompromituje”. Nawet Rada Główna Episkopatu Polski ogłasza: „Kościół od lat przestrzegał przed manipulowaniem środkami masowego przekazu. (…) Ci, którzy ich obecnie używają, powinni powstrzymać się od jątrzenia”.
W dniach 19-20 VIII organizowane są tzw. „Dni bez prasy” (wstrzymanie się od kupowania gazet) jako protest przeciwko niedopuszczeniu Solidarności do środków masowego przekazu.
21 VIII Jerzy Urban zostaje rzecznikiem prasowym rządu (w stopniu wiceministra). Deklaruje nowy model stosunków rząd-prasa: „Chcę, aby krytyka niekompetentna wychodziła dziennikarzom bokiem”.
W dniach 20-22 VIII odbywa się w Gdańsku Ogólnopolski Przegląd Piosenki Prawdziwej. Honorowym przewodniczącym jest Andrzej Wajda, reżyserem Maciej Karpiński, scenografem Andrzej Czeczot, konferansjerem Daniel Olbrychski. Występują m.in.: Jacek Fedorowicz, Jacek Kaczmarski, Maciej Zembaty, Jan Tadeusz Stanisławski, Jan Pietrzak, Jacek Kleyff, Piotr Szczepanik, Wały Jagiellońskie. Nagrodę dostaje Jacek Zwoźniak za piosenkę Na wszelki wypadek, w której padła słynna fraza:
I nie trzeba obstawiać się wojskiem,
Bo bez sensu dziś taka obrona,
Lecz w tę dupę wypiętą na Polskę
Kopa dać, choćby była czerwona!
„Jawny i prowokacyjnie antyradziecki wydźwięk wielu z prezentowanych utworków wzbudził potępiającą reakcję społeczeństwa Wybrzeża” – donosił tygodnik „Rzeczywistość”, reprezentujący tzw. nacjonalistyczny beton partii.
W sierpniu tamtego roku odbyło się też spotkanie na Krymie Stanisława Kani i Wojciecha Jaruzelskiego z Leonidem Breżniewem. Wydano komunikat o działaniu w Polsce sił wrogich socjalizmowi.
Te kronikarskie zapisy oddają atmosferę czasu. Ale przecież każdy, kto wtedy świadomie żył, pamięta emocje, jakie tamtego lata panowały. Przede wszystkim złość na władzę, na jej sługusów, na uprawianą przez nich propagandę. Ona zresztą działała na część społeczeństwa. W Solidarności było 10 milionów ludzi, ale pewnie w każdej rodzinie byli tacy, którzy mniej lub bardziej opowiadali się po stronie władzy. Marudzili na ekstremizm Solidarności i po cichu liczyli, że w końcu Jaruzelski weźmie to towarzystwo za mordę. Bo jeśli nie, to wejdą towarzysze ze wschodu.
Takie to były nastroje w sierpniu 1981 roku, które jesienią jeszcze bardziej się wzmogły.
Czy z tamtej historii płyną jakieś wnioski dzisiaj?
Historia nie rozgrywa się w taki sam sposób. Analogie bywają częściowe. Ale mam wrażenie, że emocja czystego wkurwienia się powtarza. Nawet w prostej ekspresji piosenki Zwoźniaka znowu chciałoby się znaleźć upust tego, co leży na sercu:
I nie spadnie nam z głowy korona,
Gdy tej zgrai, co Polski by chciała,
Nie będziemy cytować Cambronne’a,
Lecz powiemy: „Uo, takiego wała!”
byłem pod wrażeniem aktualności tekstów wybranych przez Ciebie do rocznicowego wspomnienia KKP w Dramatycznym. Ale – skoro wołano o prawdę – czy nie byłoby uczciwiej przypomnieć, że jeden z prezentowanych „złotoustych” był zarejestrowanym Tajnym Współpracownikiem SB (A. Szczypiorski), a drugi, A. Zakrzewski (znałem gostka) prawą ręką TW Bolka? Zatem, może jest tak, że papier (mikrofon) cierpliwy, a o wiarygodności górnolotnych przemówień świadczy praktyka życia i etyka, etyka, etyka, nie przynależność do elity? Co się uwidoczniło w drugiej części posiadów z powodu lewackiego odchylenia aktywistki mylącej Kleczewską z Mickiewiczem; nikt nie zapytał, czy głosząc „płaskoziemstwo” preparatowe jest na pensji u Pfizera, czy tylko zakochała się w postępowym rządzie.
Dziękuję, to był pouczający wieczór.
Jacek K. Zembrzuski