Boska Florence

Niestety ostatnio w kinie wstępuje we mnie duch Zdzisława Maklakiewicza i podpowiada, że jednak zagraniczne filmy i zagraniczni aktorzy są lepsi. Obejrzałem bowiem pewien głośny, nagrodzony film polski, aktorki w nim patrzyły w lewo, patrzyły w prawo, prosto, i nic, nuda. Aż mi się chciało wyjść z kina. Na Boską Florence poszedłem, bo oczywiście chciałem zobaczyć słynną zagraniczną aktorkę, a poza tym ciekawiła mnie konfrontacja z teatralną wersją opowieści o najgorszej śpiewaczce świata. Szybko okazało się, że porównywanie jest raczej jałowe, bo film nie jest ekranizacją sztuki Petera Quiltera, znanej u nas doskonale z wykonania Krystyny Jandy. Owszem, ma tych

Czytaj dalej