W piątek wieczór zostałem zaciągnięty do sali kameralnej Filharmonii Narodowej na koncert Warszawskiej Jesieni. Myślałem, że uszy moje wystawione będą na jakieś osobliwe dźwięki, a tu jaka niespodzianka: koncert nie był tylko do słuchania, ale i do patrzenia, a nawet można rzec, że w pewnej mierze był spektaklem teatralnym. W pierwszej części Agata Zubel wykonała partię Pierrota z klasycznego już utworu Arnolda Schoenberga. Jej bardzo piękna melorecytacja wsparta była gestami i mimiką aktorską, które tworzyły wyrazistą całość. Po przerwie byliśmy za to świadkami czegoś, co można by nazwać wariacją na tematy Schoenbergowskie. Na scenie pojawił się Sławek Pacek, które odegrał