Allen w Rzymie

Pewnie nie jest szczytem wyrafinowania gustu zamiłowanie do filmów Woody Allena. Mam zresztą wrażenie, że ostatnio do dobrego tonu należy wykrzywianie się na dźwięk nazwiska reżysera. Czytam recenzje z Zakochanych w Rzymie i w większości te same marudzenia: że kolejny turystyczny film Allena, pocztówka, powtórka z rozrywki, ale nie taka dobra, jak… i tu padają tytuły wcześniejszych filmów. Może recenzenci mają rację, ale co z tego, skoro Zakochani i tak mi się spodobali. Jestem skłonny zgodzić się z Vargą, który twierdzi, że zły film Allena i tak jest dobry. A pretensje o powtarzanie się? Czy one mają sens w przypadku

Czytaj dalej