A więc w sposób zaskakujący stało się to, czego od dawna oczekiwano. Agnieszka Glińska mogła objąć dyrekcję właściwie każdego warszawskiego teatru i w kilku już ją widziano, ale została akurat w tym, w którym pewnie najmniej jej się spodziewano. Ależ ten dyr. Kraszewski to jednak ma głowę. Siedzi w swoim biurze i duma nad stołecznymi teatrami niczym jaki Karpow nad partią szachów. Przestawia figury, tę zwali, tu zrobi roszadę, tej nie rusza. A co jeszcze wymyśli? Oczywiście wyborowi Glińskiej należy przyklasnąć. Agnieszka ma wiele atutów, ale stoi przed nią ogromne wyzwanie. Robiła do tej pory dobre przedstawienia w różnych teatrach,