Obejrzałem film Artysta. Niebywale stylowe odtworzenie kina niemego. Nie mam do tego nosa, ale obstawiłbym, że obraz zgarnie Oskary. Film musiał powstać z wielkiej miłości do starego kina. I z nostalgii za nim – w czasach, gdy kino przechodzi nową rewolucję. Nostalgia, jak wiadomo, może przybrać formę chorobliwej tęsknoty za przeszłością – tęsknoty, która kryje niechęć do współczesności. Mało – niechęć, niemożność istnienia we współczesności. Nostalgik odtwarza sobie przeszłość i czyni to z upodobaniem alkoholika, któremu trunek pozwala zapomnieć o tym, co teraz. A świat dzisiaj paradoksalnie chętnie wychodzi naprzeciw tym potrzebom i pragnieniom. Serwuje nieustanne deja vu. Czyżby to