Kongres Kultury

Z zainteresowaniem śledzę doniesienia z Kongresu Kultury Polskiej. Podobno ogromne wrażenie wywołał reżyser Michał Zadara, który podczas panelu miał stwierdzić: „Pieniądze są, powiem państwu nawet gdzie one są. One są w stadionie Narodowym – mówił, wywołując oklaski publiczności. – Elity polityczne kompletnie się kulturą nie interesują. Łatwo dostępne jest zdjęcie naszego nieobecnego premiera z piłką. Kiedy nasz premier ostatnio dał się sfotografować w teatrze?”.

Ten krótki cytat skłania mnie do refleksji, że świat jest jednak pełen paradoksów. Z ostatniego spektaklu Michała Zadary wyszedłem w przerwie. Osoba mi towarzysząca skarżyła się, że ze sceny strasznie wieje. Nie nudą, ale reżyser miał pomysł, żeby z wielkich wentylatorów naprawdę dmuchał wiatr. Niezdrowo jest siedzieć w przeciągu. Laryngologia zwyciężyła więc teatrologię. To doświadczenie nie miało jednak tak przykrych skutków, żebym poparł  stwierdzenie prof. Balcerowicza, również wypowiedziane podczas Kongresu, jak się domyślam, z przekąsem, że „miarą wartości dzieła kultury jest to, że ludzie nie chcą za nie płacić”. Profesorowi wszystko kojarzy się z pieniądzem.

A propos premiera. Tusek – jak mawia moja ciocia w Turku. Jakoś nie wydaje mi się konieczne, aby premier robił sobie zdjęcia w teatrze, w którym jak wiadomo obowiązuje zakaz fotografowania. Czy premier w ogóle musi chodzić do teatru? A artystom czy przystoi, żeby tak się żalić, że władza ich nie kocha i woli sportowców? 20 lat temu po euforii powstania pierwszego niekomunistycznego rządu Tadeusz Kantor gardłował: „Nie politycy poprowadzą ten naród. Ten naród zawsze prowadzili artyści, Wyspiański, Mickiewicz… Ten naród prowadzili geniusze. Politycy polscy, także ci obecni, ani razu nie wypowiedzieli słowa „sztuka” i dlatego przegrają”. Jakoś nie przegrywają. Choć może też inaczej brzmią złorzeczenia Kantora na polityków niż podobne skargi Michała Zadary.

Na ulubione pytanie tzw. sondażowni: na kogo byś głosował, gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę? – odpowiedziałbym jak Scarlett O’Hara: pomyślę o tym jutro. Jutro jeszcze nie jest niedziela. Zwłoka nie jest spowodowana nadzieją, że premier pojawi się jednak na kongresie.

Najzabawniejszy paradoks zostawiam na koniec. Jak już przestałem śledzić doniesienia z kongresu, poszedłem pograć w piłkę.

613 odwiedzin

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.