Ja też

Czytając zwierzenia znajomych kobiet na FB w ramach akcji #metoo dziwnie się czuję. Chyba każdy facet oceniający się jako mniej więcej zdrowy na ciele i na umyśle tak do końca nie jest w stanie wyjawić, co naprawdę o tym myśli. Ale nawet trzymając się tej normy musi mieć odruch zawstydzenia – dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, że dowiaduje się o czymś intymnym od osób, które zna. Ale po drugie – rodzi się jakieś poczucie winy. Raczej nie osobistej, bo nie mam (chyba) na sumieniu zachowań w tej materii, które mogłyby być uznane za gorszące. Jakoś mi głupio generalnie za ludzi tej samej płci, co ja, którzy sprawili przeciwnej płci wszystkie złe uczynki. Podobne poczucie wstydu dotyka mnie, gdy słyszę o haniebnych zachowaniach moich rodaków, np. wobec ludzi innej narodowości czy rasy. Trudno znieść chamstwo, zwłaszcza agresywne, w każdej postaci.

Akcja #metoo zapewne wpisuje się w przemianę obyczajową czy kulturową, która niewątpliwie następuje i sprawia, że relacje między kobietami i mężczyznami będą już inaczej wyglądać niż dotychczas. Zapewne jednak nie zmieni się natura, która sprawia, że mężczyzna, nawet stary jak w wierszu Miłosza musi przyznać:

Widzę ich nogi w minispódniczkach, spodniach

albo w powiewnych tkaninach,

Każdą podglądam osobno, ich tyłki i uda,

zamyślony, kołysany marzeniami porno

Bohater wiersza też wyznaje:

Nie moja wina, że jesteśmy tak ulepieni,

w połowie z bezinteresownej kontemplacji, i w połowie

z apetytu.

No właśnie – „nie moja wina”. Chyba nie byłoby dobrze, gdyby facet nie mógł wyrazić swojego zachwytu nad urodą kobiety, tak jak podziwia cudowny fragment krajobrazu czy dzieło sztuki. Oczywiście lepiej żeby pisał o tym wiersze niż bezceremonialnie macał obiekt swej fascynacji. Choć to pierwsze jest trudniejsze, a do drugiego nie potrzeba specjalnego talentu. Tak czy inaczej:

Zmieniony w samo patrzenie, będę dalej pochłaniał

proporcje ludzkiego ciała,

kolor irysów, paryską ulicę w czerwcu o świcie,

całą niepojętą, niepojętą mnogość widzialnych rzeczy.

Wszystko jest w jakiejś mierze kwestią formy. Kobiety powinny tylko pamiętać o tym, że wybijając się na swoją niepodległość mogłyby nie przejmować zachowań facetów, które same uznają za złe. Kobieta, która wykorzystuje swoją przewagę władzy, jest tak samo przykra. Płeć tu nie gra roli.

Zastanawia mnie, czy akcja #metoo będzie miała konsekwencje w świecie teatralnym? Nie ulega wątpliwości, że istniało w nim przyzwolenie na molestowanie kobiet. Z drugiej wszakże strony zawsze powtarzano powiedzenie, że aktor musi mieć skórę nosorożca i wrażliwość motyla. Tego uczono adeptów tej sztuki od pierwszych dni ich studiów w szkołach teatralnych. Temu przecież miał służyć obyczaj fuksówkowy, który w pewnym momencie, jak pamiętam, kompletnie się zdegenerował i stał się czymś w rodzaju „fali” w wojsku. Ale wszyscy udawali, że tak musi być i bez tego aktor nie stanie się aktorem. Myślę, że to był ten trzeci rodzaj prawdy z powiedzenia ks. Tischnera.

A co się działo i dzieje za kulisami sceny? Wiele jest opowieści o legendach naszej reżyserii i ich znęcaniu się nad aktorkami i aktorami. Także o ich niepohamowanych popędach erotycznych. Jeden z wybitnych inscenizatorów, znany z dosadnego języka, zwrócił się do aktorki podczas próby: „Chodzi pani, jakby miała sucho w piździe”. Czy ta odzywka była dla adresatki   uwłaczająca? Mogłaby się dzisiaj znaleźć w zwierzeniach z cyklu #metoo? A może była elementem normalnej pracy reżysera z aktorem nad rolą, gdzie czasami w brutalny sposób wyzwala się odpowiednie emocje? Warto zauważyć, że inkryminowany reżyser zwrócił się do aktorki per pani. Są też o nim wspomnienia, że  w istocie pod pozorem gruboskórności był człowiekiem wielkiej wrażliwości i kochał swoich aktorów.

Diabli zatem wiedzą, jak traktować teatralne opowieści tej dziwnej treści o relacjach między mężczyznami a kobietami (w odpowiedniej proporcji również między mężczyznami a mężczyznami, a te mogą mieć wymiar zarówno homofobiczny, jak i erotycznie napastliwy). Uznać ich specyfikę w nie do końca normalnym świecie ludzi tworzących tę sztukę? Akcja #metoo może natomiast sprawić, że gorzej będzie się czuł dyrektor teatru, który przymusza aktorki, aby chodziły z nim do łóżka, bo w jego mniemaniu stanowisko daje mu do tego prawo. Jest anegdota, jak jedna aktorka drugiej zwierza się z takiej przygody, a ta ją pociesza: nie przejmuj się, to tak jakby ptaszek na ciebie narobił.

 

 

936 odwiedzin

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.